– Mieli chronić ludność przed terrorem okupanta, czyli władzy komunistycznej oraz podtrzymywać ludzi na duchu – tak o zadaniach partyzantów działających na Pomorzu od kwietnia do listopada 1946 r. mówi w audycji prof. Piotr Niwiński. Podkreśla, że niewielkie oddziały walczyły z ówczesnym wojskiem, Milicją Obywatelską i Urzędem Bezpieczeństwa, czyli w sumie ok. 60. tysiącami funkcjonariuszy. – Tymczasem w szczytowym okresie małe oddziały, zwane szwadronami, liczyły do 42 partyzantów – dodaje historyk.
Żołnierze w 1946 r. na Pomorzu zabili w sumie 9 osób. O śmierci dwóch z nich opowiadał relacji dla Instytutu Pamięci Narodowej Józef Bandzo, pseudonim Jastrząb. Przytaczamy jego archiwalną wypowiedź.
Natomiast o słynnej sanitariuszce 5. Wileńskiej Brygady AK, Danucie Siedzikównie, pseudonim Inka, mówi Agnieszka Marszk. W domu jej babci i siostry babci, Haliny i Jadwigi Mikołajewskich, przy ul. Wróblewskiego 7 w Gdańsku aresztowano Inkę 20 lipca 1946 r. Po kilku tygodniach został na niej wykonany wyrok śmierci. – Babcie mówiły, ze każdy żołnierz AK był gotowy zginąć, kiedy zajdzie taka potrzeba – powiedziała Agnieszka Marszk.
Fot. IPN