W lipcu 1945 r. nasiliła się fala przesiedleń Polaków z utraconych ziem na Kresach na między innymi Pomorze. Politycy zdecydowali o zmianie granic naszego kraju, więc jeśli nie chcieli być Litwinami, Ukraińcami lub Białorusinami, musieli „jechać do Polski”. – Opuszczali tereny, gdzie często od pokoleń mieszkali ich przodkowie – mówi w audycji Katarzyna Underwood z gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Aldona Kozłowska miała 20 lat, kiedy wraz z rodzicami opuściła Ponary pod Wilnem i przeprowadziła się do Gdańska. – Rodzice powiedzieli, że to ja mam zdecydować, gdzie będziemy mieszkać. Wybrałam Gdańsk, bo nigdy wcześniej nie widziałam morza – tłumaczy pani Aldona. Opowiada o opuszczeniu rodzinnych stron, zostawieniu ukochanego psa i rabunkach w ich domu w Ponarach, kiedy zaledwie zdążyli wsiąść do pociągu. Przybliża trudy osiedlania się w zrujnowanym Gdańsku. Dosłownie z jedną walizką opuszczała Wilno rodzina Marii Wieloch, która w 1945 roku miała 2 lata. Śmierć ojca w Ponarach, trudy podróży do nowego miejsca, zna z relacji matki.