Klaudia Sidorowicz wyznaje zasadę, że ziemia w ogrodzie powinna być z roku na rok coraz lepsza i bogatsza w składniki odżywcze. Stosowanie jakiejkolwiek chemii nie wchodzi w rachubę. Nie po to ma się ogród, żeby hodować rośliny, tak jak w przemysłowym gospodarstwie. Wyrośnięte na sztucznych nawozach marchewki, pomidory, porzeczki można kupić w sklepie. Wartością płynącą z ogrodu jest uzyskanie naturalnych, pachnących jak dawniej warzyw i owoców. Sposób Klaudii, na tego rodzaju ogrodnictwo, to domowe kompostowanie czyli bokashi.
Metoda kompostowania bokashi przywędrowała do nas z Japonii. To właściwie nie kompostowanie ale fermentacja. Wszystkie resztki spożywcze i zielone, jakie pozostają nam w gospodarstwie domowym, wrzuca się do wiadra i przesypuje specjalnymi otrębami bokashi. Można kupić specjalne, hermetycznie zamykane pojemniki, ale też wykorzystać jakiekolwiek szczelnie zamykane naczynie. Można nawet fermentować w plastikowych workach. Taka mieszanka podlega fermentacji przez dwa tygodnie, robi się to w domu z uwagi na potrzebę utrzymania temperatury pokojowej.
Wiaderko bokashi Klaudii Sidorowicz. Fot.RG
Po tym czasie Klaudia wynosi przefermentowaną zawartość do ogrodu i zakopuje w ziemi. W ten sposób jej rabaty są zasilane w niezbędne roślinom składniki odżywcze. Ogrodniczka bada ziemię w swoim ogrodzie i z roku na rok jest ona coraz lepszej jakości. W rozmowie powołuje się na badania wskazujące, że poziom składników odżywczych w plonach uzyskiwanych metodami probiotycznymi, jest o 70% wyższy od upraw konwencjonalnych, gdzie używa się agrochemii i zabija życie biologiczne w ziemi.
Kompostowanie bokashi można prowadzić tez w workach foliowych. Fot. Klaudia Sidorowicz
Wyjęte z wiaderka, po procesie fermentacji, bokashi należy zakopać, bo przez trzy miesiące będzie się zamieniało w humus. Ten proces też zachodzi w warunkach beztlenowych. Można też dodać bokashi do klasycznego kompostu. Bokashi wprost po fermentacji jest zbyt „mocne” dla roślin i ma kwaśny odczyn.
Koncept uprawy probiotycznej wprowadzono pod Nałęczowem w restauracji „Woda i Wino”. Ogród przyrestauracyjny w pełni zaopatruje kucharzy w zdrowe warzywa i owoce. Fot. Klaudia Sidorowicz
Czy kompostowanie w domu nie jest uciążliwe ze względu na zapachy? Odpowiedź ogrodniczki jest prosta i pewna. Bokashi nie śmierdzi. Zawartość pojemników nie gnije tylko fermentuje. Jeśli już mamy jakiś zapach to jest zapach kiszonki. To jest zapach kimczi, znacznie przyjemniejszy od kapusty kiszonej. Kiszonki wiadomo to samo dobro, dla organizmu człowieka, jak też dla ziemi w ogrodzie.
Klaudia Sidorowicz w swoim żywiole. Fot.Klaudia Sidorowicz
Prowadząc kompostowanie w stylu bokashi, można też uzyskać płyn, który służy do sporządzania naturalnych środków ochrony roślin. Żeby uzyskać ciemnobrązowy płyn, nazywany herbatką, trzeba mieć specjalne wiaderka z kranikami umieszczonymi w dolnej części. W czasie fermentacji zlewa się płyn i można go stosować do oprysków. Należy tylko pamiętać o rozcieńczeniu herbatki z wodą w stosunki 1:100.
Klaudia Sidrowicz prowadzi blog mywayofgardening.pl