Część posłów PO przygotowuje odpowiedni projekt ustawy. Miasta i gminy nie miałyby już ustawiać fotoradarów, a ich obsługą zajęłaby się Inspekcja Transportu Drogowego. Pieniądze z mandatów zasilałyby Krajowy Fundusz Drogowy.
Samorządy już protestują i to nie tylko te, które fotoradary traktują jak „maszynki do zarabiania pieniędzy”. W gminie Pruszcz Gdański do budżetu wypływa rocznie około 700 tysięcy złotych z fotoradarów. To prawie pięć razy mniej, niż na przykład w gminie Kobylnica koło Słupska. – Nie o pieniądze tu jednak chodzi, mówi wójt Pruszcza Gdańskiego Magdalena Kołodziejczyk. Jej zdaniem, jeśli samorządy stracą fotoradar, zmniejszy się bezpieczeństwo na lokalnych drogach.
– Mieszkańcy naszej gminy bardzo często składają wnioski o ustawienie fotoradaru w poszczególnych miejscowościach. Zaufajmy trochę samorządom. Myślę, że należy wyhamować te samorządy, które traktują to jako główne źródło dochodu, no ale nie wylewajmy dziecka z kąpielą, mówi wójt Magdalena Kołodziejczak.
Pomysł posłów krytykują też sami strażnicy. Straż Gminna w Pruszczu Gdańskim fotoradar ma od pięciu lat. – Dzięki niemu znacznie poprawiło się bezpieczeństwo na drogach, przekonuje komendant straży Tomasz Grabowski. – Ilość zdarzeń na drogach gminnych i powiatowych zdecydowanie w ostatnim okresie zmalała. Gdybyśmy stracili te uprawnienia, policja byłaby zmuszona wejść na drogi gminne. Nie jestem przekonany czy jest logistyczne przygotowana do tego typu działań, mówi komendant.
Projekt fotoradarowych zmian za kilka tygodni ma trafić do marszałka Sejmu. Jeśli zostanie uchwalony, ma wejść w życie najwcześniej w połowie przyszłego roku.