Największa frajda z jazdy quadem to jazda w terenie. Właściciele czterech kółek coraz częściej zapuszczają się na plaże, łąki i w lasy stwarzając zagrożenie dla innych pieszych. W wielu przypadkach, jazda w tych miejscach jest nielegalna i grożą za to wysokie kary. Jazda w lesie dozwolona jest tylko drogami publicznymi i takimi, które są oznaczone. Oprócz tych dróg, do lasów nie wolno wjeżdżać. Kara za „leśne szaleństwo” nie należy do najniższych, za jazdę po lesie możemy zapłacić nawet 1000 zł. Wyższe kary grożą za wjazd na teren parków narodowych i krajobrazowych. W tym przypadku należy liczyć się nawet z utratą pojazdu. Jeżeli straż leśna stwierdzi zniszczenie terenu, będziemy zobowiązaniu do naprawienia szkód na swój koszt albo wpłaty 10 tysięcy złotych na konto organizacji zajmującej się ochroną przyrody.
Plaże również są zamknięte dla pojazdów silnikowych. Złamanie tego przepisu grozi karą nałożoną przez policję lub strażników urzędu morskiego. Najbardziej karalny jest wjazd na pas techniczny, czyli wydmy i lasy.
Jedną z pozostałych opcji jest jazda drogami publicznymi, polnymi i prywatnymi. Najmniejszy problem, kiedy droga należy do nas. Jeśli wjedziemy na czyjąś drogę, możemy liczyć się z tym, że właściciel wezwie policję. Po drogach publicznych możemy jeździć swobodnie, o ile mamy zarejestrowany pojazd. W innym przypadku policja może wezwać lawetę i na nasz koszt odholować pojazd niedopuszczony do ruchu.
W Polsce miejsc do szaleństwa na quadach nie ma zbyt wielu. Najlepiej poszukać w internecie informacji, gdzie za drobną opłatą, dużo niższą niż mandat, można spokojnie poszaleć po wyznaczonej trasie.