– Docieraliśmy do rodzin i badaliśmy dokumenty. Niektóre rozmowy były bardzo trudne. Łzy były wszechobecne. Każda rozmowa kończyła się płaczem matki czy córki. Ciężko było mi opanować emocje i zachować profesjonalizm. Część rodzin musiała w pośpiechu w nocy pogrzebać syna.
– To są tak traumatyczne przeżycia, że niektóre matki nigdy nie doszły do siebie. Trauma je przerastała i trafiały do szpitala psychiatrycznego.
– Ma pani pięć minut, bo pani syn zginął, zaraz jest pogrzeb. – słyszały często matki. Nie mogły zajrzeć do trumien, nie wiedziały, kogo chowały.