– Trzeba dostrzec człowieka i jego potrzeby. Żeby nasze pomaganie nie było oderwane od rzeczywistości.
– Staramy się, by prezenty trafiały do osób w bliskiej odległości. Jeśli zapełniamy plecak, dajemy go dziecku z naszego sąsiedztwa.
– Nerwowość daje się nam wszystkim we znaki, szczególnie w wigilię przed południem. Myślę, że czas świąteczny jest tak szczególny, że kiedy już wszystko lub prawie wszystko jest na stole i się zatrzymamy, wtedy jest ten czas, by spokojnie pobyć ze sobą. Jest taki jeden wieczór w roku, by właśnie się zatrzymać. To jest inny czas, dla człowieka to najważniejszy czas.
– Moje święta będą w Olsztynie, wśród najbliższej rodzinie. Teraz to jeszcze czas bardzo pracowity, ze względu na Caritas. Już za chwilę kolacja w Sopocie. Później też wigilijne spotkania. Na koniec spotkam się z matkami w Domu Samotnej Matki. Od rana jest wieczór wigilijny – dodaje ks. Janusz Steć.