Rozpoczęła się Rozmowa Kontrolowana z Aleksandrem Hallem, historykiem, politykiem i działaczem opozycji. Prowadzi Jacek Naliwajek.
Czy Lech Wałęsa był w pierwszej połowie lat 70. tajnym i świadomym współpracownikiem SB?
– Na pewno nie był bez skazy. Ale patrzę na nieco całościowo i ten bilans wypada pozytywnie. To jedna z najważniejszych postaci w Polsce XX wieku i jest to postać pozytywna.
Myśli Pan, że teczka Kiszczaka zmieni historię lat 70. i 80.?
– W żaden sposób. Oczywiście nie wiem co tam jest, ale dla mnie jest oczywiste, że Lech Wałęsa jako robotnik zaangażował się po dobrej stronie i wykazał odwagę. Później jak wielu uczestników strajku został poddany obróbce. Ci ludzie byli samotni wobec ogromnego aparatu represji. Czasem pękali. Może posunął się za daleko. Te rzeczy są postrzegane rożnie przez historyków. Są tacy, którzy widzą, co zrobił później, a były ro rzeczy wielkie, a inni widzą tylko ten jeden fragment jego życia i to jest niesprawiedliwe.
Dlaczego Lech Wałęsa ukrywa prawdę?
– Znam go od roku 1978. I nie mam wątpliwości, że wtedy był po dobrej stronie, co potwierdzają dokumenty IPN. Wiem, że obok wybitych cech i talentu politycznego ma tez swoje znane wady. Główna to nadmierny egocentryzm. On zbyt często mówi „ja.” Prawda, był przywódcą tego ruchu i o poprowadzi, ale lepiej, żeby częściej mówił „my”. Owszem prowadził naród, ale od roku 80. Nr 1 był Bogdan Borusewicz, a Wałęsa przyszedł później. Widziałem jak się przeistaczał w nr 1.