Drugim tematem jest sprawa dymisji przewodniczącego Rady Miasta Gdyni Zygmunta Zmudy-Trzebiatowskiego. Miał pracować na 1/8 etatu w biurze posła Marcina Horały.
– Byłem zaskoczony wiadomością o tym, że pan przewodniczący zatrudnił się u posła Horały. Decyzja Wojciecha Szczurka jest dla mnie zrozumiała. Nie dziwię się, on stara się balansować pomiędzy partiami i robi to umiejętnie od wielu lat. Wydaje mi się, że w kontekście np. reformy szkół, widać konkretną pracę radnych PiS z Gdyni. Są młodzi radni, którzy kwestionuję reformę szkół. Rozumiem, że Samorządność mogła mieć przeczucia,że coś dzieje isę nie tak. Jestem ciekawy, co będzie z tego dalej – uważa Mikołaj Chrzan.
– Bardzo podoba mi się ta kulturalna forma przedstawienia decyzji przewodniczącego. Wolałbym żeby tak to wyglądało, żeby. Wolę jeśli się wycofujemy z jakiś problemów niż ataki personalne, szukania złych przodków. Wolę, jak osoby skonfliktowane chodzą do porozumienia w ten sposób – dodaje prof. Witkowski. – Jak obserwujemy kolejne kadencje Szczurka, jego starania o to, aby nie wpuszczać do Gdyni wielkiej polityki oceniamy dobrze. Podoba mi się decyzja pana przewodniczącego. On sam o tym zdecydował i nie komentuje tego. Konflikt wybuchł w związku z próbą reformowania szkolnictwa. Wiemy o tym, że jest niż demograficzny, dzieci i młodzieży jest coraz mniej. Szkoły trzeba jakoś łączyć i budować racjonalność edukacyjną. Nagle PiS szuka pretekstu do walki w tej sprawie.
– Napisano, że rezygnacja jest wynikiem nacisku prezydenta Szczurka. W tym wypadku jednak trudno mówić o kulturze. Jeśli ta samodzielność przewodniczącego byłaby dobra dla miasta, to powinno tak zostać. Ale ja nie lubię nacisków. Gdynia jaśnieje spośród miast w Trójmieście. Mieszkam od dawna w Gdańsku, ale moi rodzice chętniej jeżdżą tam na zakupy czy pospacerować. Chodzi o to, by polityka nie zdominowała działań, które przynoszą dobro temu miastu – podsumował Bogusław Olszonowicz.