– Jeśli władza nie szanuje orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, jeśli zabraknie nam ostatecznej instytucji, to nie można wymagać, że gracze na rynku gospodarczym będą się zgadzać z prawem. Sprawy, którymi się TK zajmuje, są wbrew pozorom zwyczajne. Dotyczą ustaw bardzo bliskich obywatelom. Poza tym cały spór tworzy pole popisu dla spekulantów, którzy mogą zarzucać błędy prawne i próbować to wykorzystać – zaznacza Kakowska-Mehring