– Jest teraz jakaś zbiorowa akcja, w której te wszystkie monumenty, które nie są cmentarzami powinny zostać usunięte. Wydaje mi się, że to jest dalekie działanie od poszukiwania wspólnego mianownika. Gdyby przyjąć taką narrację, że nie znamy historii, to mielibyśmy do czynienia z sytuacją, że w Polsce faktycznie z zależności od regionu ustawiają się wielkie apele szkolne pod tymi pomnikami i my do końca nie wiemy, co się wydarzyło. Mam wrażenie, że w Polsce dokładnie wiemy, co się wydarzyło i jak skomplikowana jest nasza historia.
– Moim zdaniem te monumenty nie odgrywają dzisiaj takiej roli, o której słyszymy. Nie są jakimiś miejscami, przez które realizowana jest imperialna polityka. Teraz, 26 lat po transformacji, pamiętajmy ile już zostało wykonanych takich działań. Może jeszcze w niektórych miastach takie rzeczy są. Przypominam, że w Gdańsku na cmentarzy żołnierzy radzieckich jest tradycja skromnej uroczystości zakończenia te operacji w Gdańsku. Zginęło mnóstwo ludzi. To nie byli sami komisarze polityczni, to byli ludzie, którzy tutaj oddali życie, bo front się przesuwał za nimi.