– Jest jeszcze nieszczęsna propozycja ministra Zembali. Obiecano podwyżkę, a nie zabezpieczono na to pieniędzy. Wtedy NFZ to jakoś wygenerował, ale tych środków na stałe nie ma. Jest ryzyko, że powtórzy się sytuacja z 2000 roku, która była powodem zadłużania się szpitali. Dlaczego strajk wybuchł w CDZ? Tak zarobki nie są aż tak niskie. Ten szpital jest w dramatycznej sytuacji finansowej. Centrum zadłuża się w tempie pół miliona na tydzień. Żadne ekipy nic z tym nie zrobiły, a wiedziały o tym. W Polsce każdy szpital jest traktowany tak samo. CDZ zawsze będzie miało wyższe koszty, musi mieć większe zatrudnienie, lepszą aparaturę.
– Chodzi o komercjalizację. I tak się zadłużają, nawet jeśli są spółkami prawa handlowego. W pewien sposób to zdejmuje problem z samorządów. Szpital przekształcony w spółkę zachowuje się racjonalnie ekonomicznie. To dobrze dla szpitala, bo myśli o pieniądzach, ale to powoduje ograniczanie nierentownej działalności. Zamyka się oddziały, które są niedochodowe. Jest to zrozumiałe z punktu widzenia ekonomii, ale nie z punktu społecznego.
– Po to jest mapa potrzeb zdrowotnych, by w racjonalny sposób planować przyszłość. Po co planować coś, co nie jest do końca potrzebne? Jeżeli możemy zagwarantować lepszą opiekę w innym ośrodku, to tam jest większe bezpieczeństwo. Sprzęt będzie wykorzystany. Nie stać nas, by robić tak, jak na Zachodzie. Wszystkie rządy uciekały od decyzji w sprawie ochrony zdrowia. Musimy się tym zająć.