– A mnie zastanawia ta wizja Jana, „w kazamatach i piwnicach Komisji Europejskiej” – mówi Roman Daszczyński.
– Ponieważ oficjalnie należy wyrazić żal, że nam Eurobiurokratom jest bardzo smutno z tego powodu, że Wielka Brytania nas opuściła – wyjaśnia Błaszkowski.
– Nie, nie. Janek oczywiście przerysowuje, jako urodzony Eurosceptyk – mówi dziennikarz portalu gdansk.pl.
– Eurorealista – odbija piłeczkę dziennikarz Faktów TVN.
– Nie wiem, Eurorealista w proporcjach globalnych – odpowiada Daszczyński. – A na tym polega ten projekt zwany Unią Europejską. Na świadomości, że jest wielki gracz, który się nazywa Stany Zjednoczone. Są inni wielcy gracze, w tym rosnąca cały czas Azja, Chiny i że Europa w stanie rozczłonkowania, podzielona, przestanie się liczyć. Zejdzie całkowicie na margines. Dlatego z tego wynika ten wysiłek, który ma zbudować wspólny rynek, brak barier celnych, integrację ekonomiczną kontynentu. Tak naprawdę stawka idzie o to, czy Europa będzie „zadupiem świata”, starzejącym się, schodzącym za margines czy będzie z następnych stuleciach, a na pewno dziesięcioleciach, poważnym graczem na mapie świata – powiedział.