Była prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej o zarzutach obecnego zarządu: „Na moje biurko trafiały gotowe umowy, ale mam zaufanie do pracowników”

Odwołana w lutym prezes strefy ekonomicznej Teresa Kamińska nie dostała absolutorium. Nowe władze PSSE oskarżają ją o niegospodarność. Rzecznik prasowy PSSE Stanisław Dunajski wyjaśnił Radiu Gdańsk, że powodem nieudzielenia absolutorium są stwierdzone nieprawidłowości. Zapowiadają wnioski do prokuratury.

– To, że zarząd nie zostanie absolutorium, to można było się spodziewać. Zaskoczył mnie jednak sposób przeprowadzenia tego. Chciałam być na walnym zgromadzeniu, by móc odpowiedzieć na zarzuty. Zapowiedziano przerwę, żebym mogła odpowiedzieć, samorządy też chciały się dokładniej zapoznać z tymi zarzutami. Tym bardziej, że wiadomo było od początku, że 3-4 zarzuty są nieważne. Co innego było na walnym zgromadzeniu, co innego pojawiło się w piśmie rzecznika. Wtedy mówiono np. o złej umowie o wydzierżawienie pochylni od stoczni. Uznałam, że po prostu ktoś nie przeczytał tej umowy.

Zarzuty są dość poważnie. Wśród nich jest znany już raport Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych OLAF, który krytycznie oceniał umowę zawartą przez strefę z firmą syna Teresy Kamińskiej. Postępowanie OLAF toczyło się w sprawie nepotyzmu, nadużyć i konfliktu interesów w wydatkowaniu kwoty 4,5 mln zł. Firmę syna Kamińskiej wybrano bez przetargu, ale też nie było obowiązku, by strefa takie postępowanie przeprowadziła.

– Najgorzej wygląda stwierdzenie, że pieniądze zostały wyprowadzone ze spółki. Po pierwsze wszystkie zakupy na wiele milionów były robione wg jednej procedury. Nie przedstawiano mi żadnych dokumentów, nie wiem skąd wzięła się firma w USA, 3,5 miliona, itd. Miałam absolutne zaufanie do pracowników, którzy wykonali ogromną pracę. Była komisja przetargowa, były wnioski do zarządu, na moje biuro trafiał już projekt umowy. Jestem pewna, że bardzo starannie robiono tak przy wszystkich zakupach.

Rażącym przykładem niegospodarności było także zarządzanie nieruchomościami firmy. Wybrano bez przetargu firmę, która „zarządzała” nieruchomościami za cenę co najmniej dwukrotnie wyższą od ceny rynkowej, czytamy w komunikacie.

– Będę musiała złożyć pozew o naruszenie dóbr osobistych. Chciałabym wiedzieć na jakiej zasadzie porównano z wartością rynkową, bo nie ma tak skomplikowanej infrastruktury, do której można by było to porównać. Galerie, czy biurowce są zupełnie innymi budynkami. Jeśli te laboratoria by przestały działać w pewnym momencie, to spółka obciążona by była na wiele, wiele milionów.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj