Zarząd wyprowadzał rentowne działalności na zewnątrz Spółki w takich przypadkach jak „Wirtualne Biuro” czy „Centrum Konferencyjno-Szkoleniowe” i inne. Powyższe umowy charakteryzowały się tym, że Spółka płaciła za korzystanie ze sprzętu i nieruchomości (pochodzących ze środków publicznych) firmom zarządzającym, które oprócz tego otrzymywały wynagrodzenie za wynajem. Firmy te wykorzystywały wymieniony sprzęt do prowadzenia działalności komercyjnej – to kolejny punkt pisma.
– Prowadziliśmy ogromne inwestycje, choćby za 500 milionów w samym Trójmieście. To było normalne, agenda projektu była zatwierdzona przez PARR, były wszelkie audyty, a myśmy wybierali operatorów. Spółka zarządzająca salami konferencyjnymi robiła świetną pracę. Nie zgadzałam się, że te umowy były niekorzystne dla strefy.
O współpracy z firmą syna Teresy Kamińskiej.
– To nie była jego firma, mój syn zajmuje się od 5 lat czymś innym. Zarzuty końcowe raporty mówią o tym, że strefa nie realizowała ustawy o zamówieniach publicznych. To spory problem, ale w ustawie o strefach jest wyraźnie napisane, że nie podlegają one takiej ustawie. Jeżeli jest jakaś rozbieżność między prawodawstwem unijnym a polskim, to już nie leży w kwestii prezesa. My podlegamy prawu polskiemu. Jeśli chodzi o firmę syna, to wszyscy patrzyli na biura wirtualne z podejrzeniem. Później ten sprzęt zaczął pojawiać się wcześniej.
– To próba zrobienia wielkiej afery. Mogę się odnieść do tego, jeśli przedstawi się mi dokumenty w cywilizowany sposób. Nie chcę mówić kto próbuję robić tę aferę. To trochę tak, że w życiu wszystko może człowieka spotkać. Bardzo żałowałam, że nie studiowałam prawa, teraz podejrzewam, że będę największym specjalistą w tej dziedzinie, bo przez najbliższe 5 lat nie będę wychodziła z sądów.
– Przez 8 lat zrobiliśmy wielką pracę. Nikt nie miał pomysłu jak zainwestować w stocznię. Podjęliśmy ogromne ryzyko i spisaliśmy się świetnie. Jestem zupełnie spokojna o te zarzuty, bo nasi pracownicy byli rzetelni. Na pewno nie ma spraw o nadużycia czy niedbałość o dobro firmy.
CBA wchodzi do wszystkich stref w Polsce.
– Z tego co wyczytałam to wchodzą pod tytułem kontroli wydatkowania pieniędzy na promocje i szkolenia. Być może dostali informację o jakichś nieprawidłowościach. To dotyczy wszystkich stref, więc nie mam zielonego pojęcia. Przypomina mi się czas po rządzie Jerzego Buzka, gdy szukano różnych zarzutów. Nikt nie wychodził wtedy z urzędu, a protokoły były laurkami. Wtedy pojawiły się informacje o bizantyjskim sposobie życia, bo „pani prezes” zażyczyła sobie pistacjowego koloru ścian. One nawet nie były pistacjowe, tylko oliwkowe, a farba kosztowała tyle, co biała.
– Nie mówię, że ktoś na mnie poluję. Mówię tylko, że absolutnie nie zgadzam się z tym, co się dzieje i chciałabym zadedykować obecnemu zarządowi powiedzenie: „Warto być przyzwoitym. Czasami się nie opłaca, ale warto”.