Rząd planuje wprowadzić tarcze antykryzysową. Jej koszt to 212 miliardów złotych. Podzielona jest na pięć filarów. jeden z nich dotyczy przedsiębiorców. Główną propozycją jest odroczenie płacenia składek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Przedsiębiorcy nie są przekonani i liczą na zwolnienie z opłat i uproszczenie wniosków.
Pandemia koronawirusa wywołuje nie tylko obawy o zdrowie i życie, ale też paraliżuje gospodarkę. By ją ratować, Rada Polityki Pieniężnej pierwszy raz od pięciu lat zmieniła stopy procentowe. Niewykluczone będzie dodrukowanie pieniądza.
W wielu branżach jest zastój, który może w dłuższej perspektywie przyczynić się do kryzysu. Rząd planuje pierwsze rozwiązania pomocowe, a przedsiębiorcy je oceniają.
– Czekamy na decyzję w sprawie zwolnienia przedsiębiorców z wnoszenia składek ZUS w okresie trwającego stanu epidemicznego. Do żadnej z firm po pandemii nie przyjdzie trzy razy więcej osób, by móc spłacić trzykrotne odroczenie – mówi Sylwia Wróblewska, pośrednik nieruchomości.
POTRZEBNE PROSTE DOKUMENTY
O uproszczeniu wniosków do urzędów mówi Jerzy Latała, właściciel Żeglugi Gdańskiej.
– Wypełnienie dokumentów to teraz spora zmora. Mam na myśli wnioski do ZUS. Pochłania to sporo czasu, ponieważ dokumenty są skomplikowane. Musimy pamiętać, że oprócz spraw przedsiębiorstwa trzeba także zadbać o zdrowie – mówi Latała.
Armator podkreśla, że stracił zamówienia na najbliższe miesiące.
WALKA O PRACOWNIKA
Natomiast właścicielka lodziarni z Sopotu, Katarzyna Malicka, przekonuje, że każdy dzień pandemii to walka o przetrwanie.
– Utrzymanie pracownika w tym okresie to koszt około 5 000 zł. Mamy nadzieję, że stan potrwa nie dłużej niż do kwietnia. Władze państwa powinny odstąpić na czas pandemii z poboru opłat na ZUS – mówi Malicka.
Konkretne propozycje tarczy antykryzysowej poznamy w najbliższych dniach.
Posłuchaj całego materiału:
Maciej Naskręt