Pusto na ulicach Słupska. Nie ma spacerowiczów na Wojska Polskiego, Sienkiewicza i Deotymy. Puste są parki, skwery i place zabaw. Na ulicach miasta nad Słupią jeszcze nigdy nie było tak mało życia.
Nowe zasady bezpieczeństwa w kraju – w tym, między innymi, ograniczenie swobodnego przemieszczania się z powodu pandemii – spowodowały, że większość mieszkańców pozostała w domach. Wystarczy krótka wizyta w centrum, by przekonać się, że życie w mieście mocno wyhamowało.
PUSTO, ALE NIE OPUSTOSZAŁO
Słupszczanka, którą spotkaliśmy na ulicy Piekiełko opowiada, że wyszła tylko do apteki, ale jak już wróci do domu, to z okna znowu godzinami będzie oglądać puste ulice i chodniki.
– Jest pusto, nikogo nie ma. Ja mieszkam tutaj na Piekiełko i tylko do południa widać większe natężenie ruchu, ale później jest tutaj wyjątkowo pusto – mówi kobieta.
Kolejni mieszkańcy opowiadają, że zrobiło się ciszej, nie słychać dzieci, ryku silników – nie słychać miasta. – Jest inaczej, trochę za cicho. Lubię, jak jest spokojnie, ale nie aż tak, jak teraz – mówi pani Justyna z ulicy Zamenhofa.
KONTROLE W AUTOBUSACH
Mniej osób przemieszcza się także komunikacją miejską w Słupsku. Na 50 kontroli policji tylko w jednym przypadku stwierdzono zatłoczony autobus.
– W trakcie kontroli w jednym z autobusów była zbyt duża liczba pasażerów, którzy na zwrócenie uwagi przez policjanta odpowiedzialnie zareagowali i opuścili go z zachowaniem bezpiecznych odległości – informuje Monika Sadurska, rzecznik prasowy słupskiej policji.
Najwięcej osób spotykamy przy sklepach osiedlowych i marketach.
– Tutaj nic się nie zmienia, ludzie stoją w kolejce do kasy, niby w odległości, ale w środku jest sporo osób – mówi młody słupszczanin.
Paweł Drożdż/ako