Dorota Masłowska czytuje pisma kulinarne, kulturę wysoką dawkuje sobie ostrożnie, a najbardziej nienawidzi przypisywania jej osoby do jakiegokolwiek ugrupowania, zwłaszcza politycznego – wynika z właśnie opublikowanego wywiadu-rzeki zatytułowanego „Dusza światowa”. Dorota Masłowska, najmłodsza laureatka Literackiej Nagrody Nike, którą zdobyła w 2006 roku w wieku 23 lat za powieść „Paw królowej”, nie dopuszczała dotąd mediów do swego życia prywatnego, unikała zwierzeń i opowiadania o sobie. Nie znajdziemy jej na Facebooku, nie prowadzi bloga.
– Wydaje mi się, że w tej chwili to jest jedyna taktyka, jaka można obrać, że niebycie na Facebooku, nieposiadanie IPhona, to jest potencjał, inwestycja. (….) Przez te wszystkie kanały komunikacji, konta, esemesy, wycieka nam dusza, mówi pisarka w wywiadzie-rzece, który przeprowadziła z nią Agnieszka Drotkiewicz.
W tej książce Masłowska po raz pierwszy wpuszcza czytelników do swojego świata, opowiada o rodzinie, dzieciństwie, miłości do Bałtyku, metodach pracy.
W swoich powieściach Masłowska dała się poznać nie tylko jako osoba obdarzona podziwianym przez krytyków słuchem językowym, ale też obserwatorka codzienności, ludzkich zwyczajów. W „Duszy światowej” wyznaje, że bardzo lubi czytywać pisma o kulinariach, które są kopalnią wiedzy o ludziach.
– Kupuję sobie Świat Kobiety czy Przyślij przepis, bo dla mnie one przywołują powiew zwykłego, małomiejskiego czy wiejskiego życia, gdzie wynalezienie „sprytnego dania na lipcowe upały” jest sporym wydarzeniem. Lubię też ich skromne narracje i ich chropowaty urok, mówiła pisarka.
Masłowska pisywała felietony o kulinariach w Zwierciadle. Często tęskni za smakami z dzieciństwa, ciastami z margaryny, sztucznych jajek, podrabianej czekolady.
– Interesuje mnie jedzenie, które niesie w sobie historię, opowieść, mówi dodając, że ceni sobie niekiedy „jedzenie z pęknięciem”. To „pęknięcie” bywa po prostu niedoskonałością, jak ciepła oranżada czy wyschnięta drożdżówka. Ale „jedzenie z pęknięciem” przywołuje wspomnienia, może stać się literacką inspiracją.
Świat kultury wysokiej nie daje Masłowskiej upragnionego relaksu. – Kiedy byłam młodsza, kiedy nie parałam się zawodowo sztuką, byłam bardziej gorliwą i aktywną uczestniczką zdarzeń, konsumentką kultury, a teraz czuję się uciekinierką?.. (…) Konsumpcja kultury podlega takim samym prawom, jak każda inna konsumpcja, tłumaczy Masłowska uczucie przesytu książkami, filmami, muzyką, którego często doświadcza. – Staram się sobie te bodźce związane za sztuką dawkować, postępować z nimi ostrożnie, dodaje.
Masłowska lubi też złe książki, których czytanie jest „przyjemnie bezzasadne, niepotrzebne”, a „pomiędzy linijkami albo na źle zrobionej okładce możesz dostrzec marzenie, z którego zrobiona jest ta książka”. Autorka „Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną” ceni sobie realizm, a zwłaszcza „Chłopów” Reymonta, o których mówi, że są „powieścią totalną, jest w niej wszystko: miłość, namiętność, pazerność, bestialstwo: materiał na monumentalny film o Polsce”.
– Gdyby istniał program komputerowy służący do wyliczeń i określania światopoglądu za pomocą ścisłych parametrów – to podejrzewam, że mój profil wypadłby jako lewicowy. Nie chce jednak, żeby jakikolwiek ośrodek zagarniał moją lewicowość, nie chcę zamawiać tam prenumeraty poglądów. Jako osoba aspirująca do wolności osobistej upatruję jej również w byciu otwartą, w byciu konserwatywną, nie przyjmuję poglądów w zestawie, deklaruje pisarka.
19-letnia pisarka nie dała się oszołomić rozgłosem medialnym po sukcesie debiutu. Gdy miała dość dziennikarzy, wyłączyła telefon, nagrywając na sekretarce komunikat „Masłowska nie istnieje”. Przez dekadę kariery literackiej miała jeszcze rozwinąć i udoskonalić metody odcinania się od zbyt natarczywych mediów. Jej druga powieść – „Paw królowej” – ukazała się po czteroletniej przerwie. Tym razem autorka zdecydowała się na stylizację w formie rymowanego hip-hopu z denerwującym refrenem: „Ta piosenka powstała za pieniądze Unii Europejskiej, jej celem jest zwiększenie ilości głupców w społeczeństwie”. „Paw królowej” zdobył w 2006 roku Nagrodę Literacką Nike.
Na kolejną powieść Masłowska kazała czytelnikom czekać siedem lat, w międzyczasie zwróciła się w stronę teatru, pisząc najpierw dramat „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku” (2006), a następnie „Między nami dobrze jest” (2008). Powieści Masłowskiej były kilkukrotnie przenoszone na scenę, a adaptację filmową „Wojny polsko-ruskiej…” według scenariusza autorki zrealizował w 2009 roku Xawery Żuławski. W filmie Masłowska zagrała samą siebie.
Najnowsza powieść Masłowskiej „Kochanie, zabiłam nasze koty” ukazała się na jesieni 2012 roku. Mówiąc o jej bohaterach pisarka powiedziała: – Podoba mi się interpretacja, że są to ci sami ludzie, to samo pokolenie, które opisałam w Wojnie polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną, tylko 10 lat później. Marzenia o rzece coca-colą i snickersami płynącej spełniły się, żyjemy w kraju w miarę równych chodników, dobrze się ubieramy i jadamy sushi, ale w powietrzu wisi dziwna pustka. Moi bohaterowie to młodzi ludzie z wielkich miast, których potrzeby konsumpcyjne osiągnęły pewien poziom spełnienia, a teraz muszą odpowiedzieć sobie na pytanie co dalej? Co się robi, jeśli jest się już najedzonym? Co zrobić z tą rozpaczą spełnienia?
Dusza światowa ukaże się we wrześniu nakładem Wydawnictwa Literackiego.