Niezwykłe zwykłe zdjęcia… tym razem Kaszub. Promocja dziesiątego już albumu Macieja Kosycarza odbywa się w ten weekend w centrum handlowym Manhattan w Gdańsku. Książkę „Niezwykłe zwykłe zdjęcia Kaszub”, w której znajdują się fotografie zarówno Macieja, jak i jego ojca Zbigniewa Kosycarza, można tam nabyć z wyjątkową dedykacją. Maciej, ze względu na region, o jakim opowiada najnowszy album, wpisuje pozdrowienia… w języku kaszubskim. Podkreśla, że sam co prawda nie potrafi posługiwać się Rodnô Mòwą, ale doskonale rozumie ten język, ponieważ w młodości każde wakacje spędzał właśnie na Kaszubach.
– Gospodarze, u których mieszkałem, mówili przy mnie po kaszubsku, bo wiedzieli, że ich zrozumiem, choć ja im odpowiadałem po polsku – śmieje się Maciej Kosycarz. Jak podkreśla znany gdański fotograf, w książce jest ponad 300 zdjęć. Najstarsze pochodzą z lat 50., a najnowsze to kolorowe fotografie z ostatniego czasu.
– W albumie jest wielu anonimowych ludzi. Starałem się bowiem pokazać normalne życie na Kaszubach. Być może ktoś rozpozna się na zdjęciach? Już zresztą mam sygnały, że czytelnicy rozpoznają niektóre postacie – tłumaczy fotoreporetr.
W opisaniu jednego zdjęcia pomógł nawet marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk. Zabrał w swoje strony – do Jastarni – fotografię z 1963 roku i pomógł w ustaleniu, kto się na niej znajduje. Było to zdjęcie przedstawiające rybaków na kutrze w Pucku.