Przewiozły miliony pasażerów, ale zostały po nich jedynie zdjęcia i wspomnienia. Na rynku właśnie ukazała się książka „Słupskie Tramwaje” Michała Szymajdy. To pierwsze pełne kompendium wiedzy o szynowej komunikacji nad Słupią. Pełne też ciekawostek z jej funkcjonowania w latach 1910-1959. Pasjonat komunikacji, na co dzień dziennikarz Głosu Pomorza, zdradza, że w przygotowaniu publikacji pomogli mi znajomi, archiwiści i inni fani komunikacji. – Książka zawiera relacje pracowników tramwajów, a także spis pamiątek, które zostały po komunikacji szynowej w Słupsku – mówi autor książki.
Tramwaje uświetniły sześćsetlecie istnienia miasta. Z danych zebranych przez Michała Szymajdę wynika, że budowa linii tramwajowych kosztowała w 1910 roku ponad 330 tysięcy ówczesnych marek niemieckich. Ten środek komunikacji cieszył się bardzo dużą popularnością. Rekordowe przewozy zanotowano na przełomie 1917 i 1918 roku- 4 miliony 148 tysięcy osób. Funkcjonowały wtedy trzy linie szynowe łączące przede wszystkim dworzec kolejowy z trasami w kierunku Szczecina, Bytowa i Łeby. Miały w sumie ponad dziewięć kilometrów długości. Niewypałem okazała się tylko linia w kierunku Kobylnicy i dzisiejszej ulicy Lutosławskiego – Poznańskiej. Korzystało z niej niewielu pasażerów. Dodatkowo istniała też linia techniczna do elektrowni przy dzisiejszej ulicy … Tramwajowej.
Z powodu wąskich ulic i oszczędności pierwotnie większość linii była jednotorowa z mijankami na przystankach. Wyjątkiem była trasa do dworca kolejowego wzdłuż dzisiejszej ulicy Wojska Polskiego.
Książka opisuje wypadki drogowe z udziałem tramwajów oraz incydenty z udziałem pasażerów na gapę. I tak 13 października 1918 roku, a więc 96 lat temu zatrzymany przez konduktorkę Gertudę Grassman żołnierz o polsko brzmiącym nazwisku Królikowski na pytanie o bilet odpowiedział, że „pani może mnie pocałować w…, bo wszyscy jeżdżą bez biletów”. Skończyło się na interwencji żandarmów i areszcie dla krewkiego wojaka.
Po wojnie dość szybko tramwaje uruchomiono i były bardzo popularne. W latach 1945-1959 przewiozły około dziesięciu milionów pasażerów, a ówcześnie było około 50 tysięcy mieszkańców. Brakowało jednak pieniędzy na inwestycje i rozbudowę. Podjęto więc decyzję o likwidacji tramwajów, tabor przekazano do innych miast i zastąpiono pojazdy autobusami.