Do sieci kin studyjnych trafi 21 listopada, premiera filmu odbyła się podczas festiwalu All About Freedom w Gdańsku. Chodzi o „Totart czyli odzyskiwanie rozumu” w reż. Bartosza Paducha. Obraz wzbudził ogromne emocje wśród widzów pierwszego pokazu w Europejskim Centrum Solidarności. Totart to grupa artystyczna znana z kontrowersyjnych akcji artystycznych. Jednocześnie była poezja, muzyka i manifesty, które tworzyły intelektualne wytłumaczenie szokujących i momentami obrzydliwych pokazów pełnych wulgaryzmów. Zdarzyło się używanie ekskrementów na scenie, pokazywanie filmów porno z towarzyszeniem kolędy czy happeningu w szpitalu psychiatrycznym, gdzie trudno było odróżnić pacjentów od uczestników akcji.
– Miesiączkuje woźna, będzie zima mroźna – to hasło, które pojawiło się podczas koncertu punkowego w Chodzieży w czerwcu 1986 r. Teksty grupy ocenzurowano i nie pozwolono na występ, a mimo to członkowie Totartu wystąpili. Po kwadransie zgasł prąd…
Totart tworzyło na przełomie lat 80. i 90 kilkadziesiąt osób, głównie studentów Uniwersytetu Gdańskiego. Wśród czołowych postaci byli Paweł Konjo Konnak, Tymon Tymański, Darek Brzóska Brzóskiewicz, Paweł Paulus Mazur, Wojciech Stamm (Lopez Mauzere) oraz Artur Kudłaty Kozdrowski. Niekwestionowanym przywódcą grupy był Zbigniew Sajnóg, którego odejście do sekty Niebo zakończyło działalność grupy. Był wielkim nieobecnym podczas premiery filmu, mimo, że po namowach reżysera wziął w nim udział. – Obiecałem mu, że dam mu głos, ale być może dałem mu za mało. Mam nadzieję, że o tym porozmawiamy, ale nie za pośrednictwem radia – przyznał tuż po pokazie obrazu w ECS Bartosz Paducha.
Przed projekcją Sajnóg wystosował list otwarty do reżysera. – Niedawno obejrzałem teaser tego filmu (można go zobaczyć pod artykułem – przyp. red.) i to, co zobaczyłem wstrząsnęło mną. I, przyznam, poruszyło mnie ku napisaniu tego listu. Teaser jest prymitywny, wulgarny, nastawiony na oddziałanie komercyjne w najgorszej tabloidalnej wersji – pisze w swym liście Zbigniew Sajnóg. Swoją nieobecność na premierze tłumaczył poprzez swoich przyjaciół, że nie zgadza się z filmem i nie jest jeszcze gotowy podsumować publicznie swój udział w Totarcie.
List otwarty Zbigniewa Sajnóga przeczytasz >>> TUTAJ
Pokazowi filmu towarzyszyły silne emocje, wywołane nie tylko osobą lidera grupy, ale także silnymi osobowościami innych członków. Niemal każdy ma swoja wizję wspólnych działań, tworzyli wspólnotę osób wolnych, nieskrępowanych ograniczeniami i niezgadzających się na absurdalne ograniczenia PRL. Podejmowali więc akcje absurdalne, by wstrząsnąć społeczeństwem. Jak słynna akcja Tymona Tymańskiego „dymanie orła”, czyli godła PRL (orła bez korony).
– To były nasze początki i są one dla nas „swędzące”. My się ich nie wstydzimy, ale byliśmy tak młodzi i nieopierzeni. Może nas to tak wkurza, że Zbyszek był naszym liderem i wiedział dokąd idzie, myśmy tego nie wiedzieli. I nagle zniknął. To jest cały paradygmat emocji związanych z tym, że Totart był dla nas ważny i nas wychował – przyznał Tymon Tymański. – To było nasze przedszkole – dodaje Paweł Konjo Konnak. Obaj napisali książki, w których pokazują wpływ Totartu na nich. A Zbigniew Sajnóg uważa, że to już zamknięty rozdział. To powoduje konflikty.
Film powstał w oparciu o archiwalne nagrania i współczesne wypowiedzi członków Totartu. Ciekawym zabiegiem reżysera Bartosza Paducha (na zdjęciu obok) jest pokazywanie tych samych rozmów nagranych jednocześnie nowoczesnym sprzętem i kamerą VHS. To powoduje, że widz jest łagodnie przenoszony w czasie i zaciera się lekko granica miedzy tym co jest teraz oraz w przeszłości.
Wiele osób postrzega Totart przez szokujące performace. Moim zdaniem dokument uświadamia zaplecze intelektualne ruchu i dramatyczną, bezsilną walkę z systemem. Był on absurdalny, więc i wyraz sprzeciwu wobec PRL był absurdalny. Młodzi ludzie poprzez kontrowersyjne akcje szukają na swój sposób odpowiedzi na pytanie co jest najważniejsze w życiu. To był oddolny ruch, spontaniczny. Ciekawe czy obecnie młode pokolenie byłoby w stanie wzniecić taki bunt. Teraz też mamy system, który wydaje się nas pochłaniać – komercjalizacja i wynikające z tego postrzeganie człowieka jedynie jako konsumenta. A do tego wszystkiego miałkość intelektualna wywoływana bazowaniem na prostej rozrywce typu teleturniej czy serial telewizyjny. Mam jednak nadzieję, że się mylę.
List otwarty Zbigniewa Sajnóga publikujemy na następnej stronie