Nowojorska Carnegie Hall czeka na studentów z Gdańska. „To spełnienie marzeń” [WYWIAD]

Dwutygodniowa trasa koncertowa po Stanach Zjednoczonych i finał w kultowej nowojorskiej Carnegie Hall. To wszystko czeka dwóch studentów Akademii Muzycznej w Gdańsku. Akordeonista Szymon Jabłoński i gitarzysta Marcin Kozioł, tworzący zespół 69 Duo zostali bowiem laureatami międzynarodowego konkursu IBLA Grand Prize 2014. Trasę po USA duetu studentów z Gdańska zaplanowano na przełom kwietnia i maja tego roku. Carnegie Hall to jedna z najbardziej prestiżowych sal koncertowych na świecie. W 1891 roku, czyli kiedy została otwarta, grali w niej Piotr Czajkowski i Ignacy Jan Paderewski.

Maciej Bąk, Radio Gdańsk: Panowie, to chyba naprawdę wielka sprawa – Stany Zjednoczone, koncertowo, już niedługo. To spadło na Was jak grom z jasnego nieba?
Szymon Jabłoński, akordeonista, 69 Duo: Trochę tak. To dla nas i wielka radość, i spełnienie marzeń. Bo przecież myślę, że każdy muzyk chce tam zagrać i cieszymy się, że my możemy zrobić to właśnie teraz, będąc studentami.

M.B.: No właśnie, zastałem Was w trakcie sesji, kolegów pewnie mocno zżera zazdrość?
Marcin Kozioł, gitarzysta, 69 Duo: Na razie po Facebooku widać, że raczej większość osób nam kibicuje i cieszy się z naszego sukcesu. Takie wsparcie jest bardzo miłe.

M.B.: Jak do tego wszystkiego doszło?
M.K.: Cały pomysł powstał około roku temu. Wtedy szukaliśmy planów konkursowych na wakacje. I odkryliśmy konkurs, którego główną nagrodą jest właśnie koncert w Carnegie Hall. Proces rejestracji trwał bardzo długo, więc odpowiednio wcześnie za wszystko musieliśmy się zabrać. Samo przesłuchanie odbyło się w lipcu zeszłego roku, ale oficjalne wyniki dostaliśmy dopiero teraz – w styczniu.

M.B.: Dlaczego tak długo?
M.K.: Tyle czasu trwało tworzenie oficjalnej listy artystów, którzy pojadą na tournee do Stanów Zjednoczonych.

M.B.: Konkurencja pewnie była mocno międzynarodowa?
S.J.: Oczywiście, z całego świata. Konkurs nazywa się Światowym Konkursem Muzycznym IBLA Grand Prize.

M.K.: Byli ludzie z całego świata – Francji, Holandii, Japonii i tak dalej. Choć z Polski byliśmy akurat tylko my. Ale zmierzaliśmy się z prawdziwymi wirtuozami, grającymi niezwykle szybko na przykład na fortepianie.

M.B.: To jak to będzie, cała scena Carnegie Hall tylko dla Was?
S.J.: Aż tak dobrze nie będzie. Będziemy dzielić scenę z innymi laureatami konkursu, ale dla nas to niewiele zmienia. Prestiż tego miejsca to po prostu spełnienie marzeń.

M.B.: Do tej pory to był dla Was koniec świata, a teraz żywa legenda dokładnie pod Waszymi stopami…
M.K.: Dokładnie! Jeszcze oswajamy się z tą misją, bo ta informacja spadła na nas jak grom z jasnego nieba całkiem niedawno. Właściwie to powoli traciliśmy nadzieję, że się uda, bo długo nie dostawaliśmy żadnej informacji, ale udało się!

M.B.: Pakujecie się już za ocean, czy czekacie na koniec sesji?
S.J.: Sesja to cały czas priorytet. Więc jak ją skończymy, to bierzemy się za załatwianie formalności – wizy i te sprawy. No i oczywiście musimy ćwiczyć! I to dużo ćwiczyć! Dlatego zabieramy się ostro do pracy.

M.B.: Ilu polskich artystów do tej pory występowało w Carnegie Hall? Chyba niezbyt wielu?
M.K.: Dokładnej liczby nie znamy, właściwie to powinniśmy sprawdzić, ale chyba nie jest to duża liczba. Może kilkanaście osób? Może trochę więcej? Ale wśród nich będziemy my!

mbak/marz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj