Czarne kino w polskim wydaniu, czyli Ziarno prawdy. „Więckiewicz i Trela zagrali doskonale”

ziarnoprawdy2

Sandomierz już nie raz stawał się miejscem tajemniczych zbrodni. Nigdy jednak nie były one tak brutalne i interesujące zarazem. Legendy bywają straszne, a każda z nich zawiera Ziarno prawdy. W czwartek w Sopocie odbył się przedpremierowy pokaz najnowszego filmu Borysa Lankosza z Robertem Więckiewiczem w roli głównej.

Animowane intro wprowadza widza w świat mrożącej krew w żyłach historii. Jej bohater prokurator Teodor Szacki, wymyślony przez pisarza Zygmunta Miłoszewskiego, musi zmierzyć się nie tylko z serią rytualnych morderstw, ale i własną ambicją. Gdy zostaje znalezione pierwsze ciało, na jaw wychodzą demony z przeszłości. Trop prowadzi do sandomierskiej katedry, w której wisi zasłonięty obraz przedstawiający Żydów przerabiających polskie dzieci na macę. W miarę upływu czasu sprawy przyjmują nieoczekiwany obrót.

Borys Lankosz, twórca Rewersu, podjął się rzeczy trudnej. Po nie do końca udanym Uwikłaniu w reżyserii Jacka Bromskiego, przeniesienie na duży ekran kolejnej powieści Miłoszewskiego niosło za sobą duże ryzyko. Opłaciło się, bo Ziarno prawdy to solidnie zrobione kino gatunkowe, pełne wartkich dialogów, gęstej atmosfery i doskonałej gry aktorskiej. Ważnym elementem jest muzyka Abla Korzeniowskiego, która tworzy pełen napięcia obraz.

Reżyser bawi się konwencją i widać, że sprawia mu to przyjemność. Wprawne oko widza może odnaleźć odniesienia do kina noir, thrillerów i starych kryminałów. Nocny Sandomierz to miasto pełne mgły, przytłumionego światła i mokrych po deszczu ulic. Jego historia zawiera karty, o których się nie mówi. Co więcej, w ujęciu Lankosza, to miejsce zabobonów, antysemityzmu i sąsiedzkiej zawiści.

Kolejnym z mocnych punktów Ziarna prawdy jest obsada. Robert Więckiewicz w roli prokuratora Szackiego to osoba irytująca i fascynująca zarazem. Pod maską przesadnie pewnego siebie warszawskiego prawnika kryje się inteligentny i oddany swojej pracy człowiek. Nie zawodzą też postaci drugoplanowe. Ten film warto zobaczyć także dla znakomitej roli Jerzego Treli. Słabym punktem są jednak role kobiece. Twórca wyraźnie nie miał na nie pomysłu.

Ziarno prawdy w reżyserii Borysa Lankosza to adaptacja powieści, której Miłoszewski nie powinien się wstydzić. Choć niepozbawiona wad, wyróżnia się na tle podobnych produkcji ostatnich lat. Film to dobrze zrealizowany kryminał, który przypadnie do gustu nie tylko wielbicielom trylogii o prokuratorze Szackim.

Joanna Borowik/mat/marz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj