Na co dzień edukują. Dziś jednak postanowili powalczyć i to na wodzie. Sześć załóg z trójmiejskich instytucji kultury wystartowało w wyścigach smoczych łodzi na Motławie. 22 osobowe załogi rywalizowały na odcinku od Zielonego Mostu do Żurawia. Wygrała po raz czwarty ekipa Narodowego Muzeum Morskiego. Jak podkreślali zawodnicy, w tych zmaganiach liczy się nie tylko siła i trening fizyczny ale też wspólny rytm. Na starcie można było oglądać także drużyny Muzeum Archeologicznego, II Wojny Światowej, Europejskiego Centrum Solidarności, Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni i Archiwum Państwowego. Zawody odbyły się po raz siódmy.
Na dziobie tradycyjnej smoczej łodzi umieszczona jest drewniana głowa smoka, a na rufie ogon. Kadłub jest wymalowany w smoczą łuskę. Standardowa Łódź ma 12 metrów i mieści 22 członków załogi. Jedna osoba jest sternikiem – stoi na rufie i za pomocą długiego wiosła nadaje kierunek łodzi, a jedna doboszem – siedzi na dziobie przodem do załogi i podaje rytm wiosłowania.
Spośród wielu legend o smoczych łodzi najbardziej znana jest ta o chińskich rybakach, którzy bijąc w bębny, chcieli uratować przed głodnymi rybami poetę – samobójcę. Na pamiątkę bezskutecznej akcji ratunkowej każdego roku urządzane są wyścigi smoczych łodzi.
W Polsce smocze łodzie wystartowały pierwszy raz w 1997 roku. W Gdańsku zorganizowano pierwsze polskie zawody z udziałem 7 osad z Niemiec i jednej z Polski, która popłynęła w pożyczonej niemieckiej łodzi. Rok później powstał pierwszy polski klub pływania na łodziach smoczych Wiking. W 1999 zawody, już na swoim własnym sprzęcie, wygrali Polacy.