Władze Słupska chcą połączenia Teatru Nowego z gdańskim Teatrem Wybrzeże. W tej chwili słupska scena jest w bardzo złej sytuacji finansowej. Nie ma m.in. dyrektora, a połączenie mogłoby ją uratować. Dyrektor wydziału kultury urzędu miejskiego w Słupsku Anna Świętochowska, w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk podkreśliła, że sprawa jest pilna, ale na razie formalnych propozycji nie złożono. – Mam gotowe różne warianty, w szczególności dotyczące optymalizacji administracji. Zależy nam na harmonijnym działaniu zarówno teatru, jak i filharmonii. Aby co piątek był koncert, a w sobotę i niedzielę spektakle. Musimy to usprawnić.
Anna Świętochowska przyznała, że chciano sprawę rozwiązać do końca września, ale to się nie udało. – Mam nadzieję, że w najbliższym tygodniu oficjalnie ogłosimy nasze propozycje i wtedy poddamy dyskusji. Proszę pamiętać, że każdy ruch, zmiany sposobu organizacji i tak zależą od decyzji rady miasta – dodała dyrektor wydziału kultury urzędu miejskiego w Słupsku.
Dyrektor Teatru Wybrzeże Adam Orzechowski powiedział Radiu Gdańsk, że instytucja którą kieruje podlega Urzędowi Marszałkowskiemu w Gdańsku i propozycja połączenia teatrów powinna być tam właśnie skierowana.
Innym wariantem ratowania słupskiego teatru ma być jego połączenie z Filharmonią Sinfonia Baltica, ale temu rozwiązaniu sprzeciwiają się zarówno aktorzy, jak i muzycy. Obie instytucje znajdują się w tym samym budynku. Mają do dyspozycji jedną salę widowiskową. Obie narzekają na brak pieniędzy i możliwości rozwoju.
Jeśli władze miasta nie znajdą rozwiązania, kryzys może skończyć się nawet likwidacją słupskiego teatru. Instytucja nie ma obecnie dyrektora. Poprzedniemu Zbigniewowi Kułagowskiemu latem skończył się kontrakt, władze miasta go nie przedłużyły. Nie rozpisano również konkursu na nowego szefa tej instytucji. To może sugerować, że dyrektor nie będzie potrzebny, bo Teatr Nowy w Słupsku straci samodzielność.