Artyści krążący między dziełami, tykający zegar, a na koniec…wielkie ognisko. 360 Minutes Art to projekt pokazujący, jak wielkie emocje może wzbudzić sztuka, która żyje tylko przez sześć godzin. Po tym czasie niesprzedane eksponaty zostały spalone.
Po sukcesie w Wiesbaden, Warszawie i Seulu niemieccy artyści przyjechali do Gdańska, by wraz z polskimi twórcami wystawić swoje prace w klubie B90. Impreza odbyła się w sobotę 3 października, a tytułowe 360 minut, czyli sześć godzin, to czas, jaki goście mieli na zapoznanie się z nikomu wcześniej nieprezentowanymi dziełami. Zostały one stworzone specjalnie na tę okazję przez zaproszonych artystów. Po upływie czasu, odliczanego przez wielki cyfrowy zegar, wszystkie prace, które nie znalazły nabywców zostały spalone.
Przez cały czas trwania wystawy, pomiędzy eksponatami krążyli ich autorzy, którzy chętnie odpowiadali na wszelkie pytania. Wśród artystów prace wystawiali między innymi Sven Sauer, laureat Nagrody Emmy za efekty wizualne do serialu „Gra o tron” oraz czołowi polscy twórcy. – Tworzyłem ze świadomością, że przynajmniej część dzieł zostanie spalona. Obraz jest jak fotografia, pozwala uchwycić moment. Widz ma szanse go przedłużyć albo pozwolić mu odejść, mówił Robert Sochacki, jeden z wystawców i absolwent gdańskiej ASP, którego prace wystawiane są na całym świecie. Wartość prac wystawionych w hali B90 oscylowała między 185 zł za mały obraz na płótnie, a 5100 zł za dwumetrową fotografię na szkle.
– Atmosfera panująca tutaj jest niesamowita. Emocji nie da się opisać. Jesteśmy zachwycone zarówno naszym nabytkiem, jak i całą imprezą, mówiły zgodnie Marta Marszal i Agnieszka Chrzanowska, nabywczynie jednego z obrazów Babaka Nafarieha.
360 Minutes Art jest komentarzem do jednego z najważniejszych problemów naszej cywilizacji – chronicznego braku czasu. Nie sam akt spalenia jest najważniejszy w projekcie, a wyjątkowe i niemożliwe do odtworzenia doświadczenie. Ideą artystów jest pobudzenie widzów do docenienia tego, co ulotne. Odbiór wystawianych prac był tak specyficzny, gdyż towarzyszyło mu poczucie skończoności oraz świadomość przemijania gwarantowane przez narzucone ramy czasowe.
Anna Moczydłowska/mat