Jedenaście tysięcy dziewic w Gdańsku. Recenzja książki Joanny Marat

Kaplica jedenastu tysięcy dziewic Sztuka Czytania

Nazwa ta pasuje do Księgi Rekordów Guinnessa, a nie patronek jednej z kaplic w Kościele Mariackim. Zafascynowana nią autorka nadała tytuł swej powieści „Jedenaście tysięcy dziewic”. To quasi saga o dziejach różnych postaci związanych z Gdańskiem, książka dla osób lubiących śledzić skomplikowane ludzkie losy. Joanna Marat, warszawianka mieszkająca od kilkunastu lat w Gdańsku, debiutowała w 2011 roku. Do rąk czytelników trafiły już: powieść obyczajowa „Grzechy Joanny”, kryminał „Monogram”, a ostatnio powieść „Jedenaście tysięcy dziewic”.

U genezy tej ostatniej książki był konkurs „Literacka podróż po Gdańsku”, który zorganizowała Wojewódzka i Miejska Biblioteka w Gdańsku. Jego celem było stworzenie nowych dzieł literackich inspirowanych Gdańskiem. Opowiadanie Joanny Marat „Kaplica Jedenastu Tysięcy Dziewic” znalazło się w finale konkursu i zdobyło wyróżnienie (można je przeczytać i posłuchać TUTAJ).

JEDENAŚCIE TYSIĘCY?

Zarówno w książce, jak i w opowiadaniu, żona zdradzająca męża przychodzi do Kościoła Mariackiego, aby tu wyciszyć się. Próbuje odpokutować winy i kontemplować puste wnętrze Kaplicy Jedenastu Tysięcy Dziewic. Miejsce to upamiętnia zamordowaną świętą Urszulę i jej towarzyszki. Skąd taka liczba? Przez pomyłkę. Napis „XIMV” oczytano jako „jedenaście tysięcy” zamiast „jedenaście męczennic dziewic”.


Zdrada, gwałt, śmierć, kalectwo, brak zrozumienia wśród najbliższych. Z takimi problemami mierzą się bohaterowie powieści. Szczęście jest, ale tylko na chwilę i zazwyczaj jest to ułuda, o czym przekonuje nas autorka pokazując daną sytuację z innej perspektywy.

TRAGICZNE LOSY GDAŃSZCZAN

Niemki Brigitte i Gizela żyły w epoce, w której łatwo było stać się zdobyczą wojenną radzieckich żołnierzy. Jedna z nich wyczerpana umiera, druga po raz pierwszy przeżywa rozkosz. Anka jest jej wnuczką. Po latach zamieszka z mężem w wilii przy ulicy Polanki, której pierwsza właścicielka zginęła w styczniu 1945 r. podczas katastrofy statku Wilhelm Gustloff.

Joanna Marat wymyśliła losy sześciu rodzin, które łączą się ze sobą. Ale podstawową inspiracją jest Gdańsk. Tu trafiają prędzej, czy później wszyscy bohaterowie. Książka przypomina serial telewizyjny, w którym poznajemy losy rodziny oglądając przeżycia poszczególnych jej członków.

INTELIGENTNA SAGA

Nie jest to powieść, którą czyta się jednym tchem. Nie daje prostych emocji, jak romanse lub niektóre kryminały. Intryga jest skomplikowana, trzeba skupić uwagę. Aby ułatwić czytelnikowi orientację w koligacjach rodzinnych, autorka nawet dodała spis postaci. Niezwykle cenny, bo w czasie lektury można się pogubić.

Atutem książki „Jedenaście tysięcy dziewic” Joanny Marat jest osadzenie akcji w Gdańsku w różnych momentach jego dziejów oraz dobrze przemyślane postacie i inteligentne powiązania między nimi. To lektura dla osób kochających sagi, w sam raz na długie jesienne wieczory.

Marzena Bakowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj