Czy beatbox i rock mogą współgrać? Ależ oczywiście. Ci co znaleźli się w niedzielny wieczór w pubie Spółdzielnia wiedzą, że Bartosz Szymoniak potrafi z wyobraźnią i dobrym smakiem połączyć te dwa wydawałoby się odległe gatunki muzyczne.
Bartas zagrał w gdańskiej Spółdzielni ostatni z koncertów promujących debiutancki album na północy Polski. Kto na nim nie był niech wie, że powinien żałować. Muzyk zadał kłam przeświadczeniu, że polska scena muzyczna składa się z niedojrzałych artystów, a ich produkcjom sporo brakuje do zagranicznej profesjonalności.
CUPIDA SUM VOCEM TUAM AUDIENTI
Tłumacząc z łaciny na polski oznacza, to po prostu – jestem żądna słuchania twego głosu. Koncert Bartasa chłonęłam z upodobaniem, podobnie jak publiczność zebrana w Spółdzielni. Podczas występu usłyszeliśmy zagraną w całości debiutancką płytę „Miliony oszukanych dziewcząt i chłopców”.
Wykonanie na żywo było zupełnie innym doświadczeniem niż słuchanie krążka. Nie tylko dlatego, że skład muzyków zawęził się do dwóch osób – Bartosza Bartasa Szymoniaka i Michał Parzymięso. Na żywo można było usłyszeć więcej beatboxu niż na albumie.
SŁOWA MAJĄ ZNACZENIE
Muzycznie projekt bardzo przypadł mi do gustu. Było słychać, że pierwszy autorski album Bartasa został przemyślany od początku do końca. Także teksty piosenek spotkały się z moim, i nie tylko moim, uznaniem. Wokalista nie śpiewał o niczym. Każdy z utworów miał coś do przekazania, a to niestety w dzisiejszej muzyce nie jest standardem.
ZAWSZE GRAMY NA STO PROCENT
Artysta dał się poznać szerokiej publiczności w muzycznym show Idol, w którym to zajął trzecie miejsce. Potem na kilka lat związał się z zespołem Sztywny Pal Azji. I choć jego osoba nie jest obca fanom muzyki, to Spółdzielnia nie pękała w szwach. – Nawet gdybyśmy mieli zagrać dla dwóch osób, to gralibyśmy tak samo. Zawsze na sto procent – przyznał po koncercie Bartas. I faktycznie te sto procent było słyszalne. Publiczność odwdzięczyła się za koncert oklaskami.
KOLEJNE PŁYTY
Wszystko, co dobre szybko się kończy. Nie było inaczej podczas niedzielnego koncertu. Nie ma jednak, co robić smutnej miny. Bartasa z pewnością usłyszymy jeszcze na gdańskiej scenie. Nawet jeśli nie promującego „Miliony oszukanych dziewcząt i chłopców” to podczas promocji kolejnego albumu. A na ten już są plany. – Nawet podczas tego koncertu przyszły mi do głowy dwa nowe teksty – przyznał Bartas.
Innymi słowy na razie słuchamy debiutu i czekamy na kolejne wydawnictwa. Kto jeszcze nie słuchał Bartasa niech szybko nadrabia, bo warto!