Dawny „Big Brother”, czyli „Czyż nie dobija się koni?” w Teatrze Wybrzeże [RECENZJA]

Morderczy maraton tańca, w którym biorą udział zdesperowani ludzie. Spektakl „Czyż nie dobija się koni?” w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku to niejako pierwowzór telewizyjnego show Big Brother.

Przedstawienie przygotował zespół twórców znanych w Trójmieście z realizacji w gdyńskim Teatrze Muzycznym – reżyser Wojciech Kościelniak, choreograf Jarosław Staniek, kompozytor Piotr Dziubek i scenograf Damian Styrna. Musicale w ich wykonaniu to hity, ale nie chcąc jedynie „odcinać kuponów” postanowili stworzyć spektakl dramatyczny. Premiera miała miejsce 2 kwietnia na Dużej Scenie Teatru Wybrzeże.

DAWNY BIG BROTHER

Twórcy sięgając po znakomity tekst Horace`a McCoya w tłumaczeniu Zofii Zinserling oddali traumę, jaka towarzyszyła maratonom tańca, które odbywały się w Stanach Zjednoczonych w latach 30. ubiegłego wieku. Pokazali desperację ludzi, którzy decydują się na udział w morderczym wyścigu, który choć na chwilę zapewnia im nocleg i jedzenie. Uczestnicy liczą też na nagrodę i chwilę sławy, która może dać im lepszą przyszłość. A w trakcie totalnego wysiłku i skrajnego wyczerpania prowadzącego nawet do śmierci budzą się demony.

Tancerze (choć ich ruch raczej przypomina przestępowanie z nogi na nogę) ujawniają najgorsze swoje cechy, manipulują innymi lub poddają się manipulacji. Obserwacja ich przypomina telewizyjny show Big Brother i być może właśnie to chciał pokazać autor. Horace McCoy opublikował swą powieść w 1935 roku. 60 lat później powstał reality show pokazujący ludzi zamkniętych w jednym domu, którzy są eliminowani z programu. Tylko zwycięzca dostanie nagrodę i ma zapewnioną chwilę sławy.

ŚWIETNE KREACJE AKTORSKIE

Poszczególni uczestnicy tańca tworzą grupę różnych charakterów, a w wykonaniu aktorów Teatru Wybrzeże to wybijające się osobowości. Warto podkreślić świetną Katarzynę Dałek, której Gloria to kobieta walcząca o zmianę życia, momentami jest tragiczna, ale nie przerysowana. Nieco infantylną, poddającą się manipulacji Lilian stworzyła Magdalena Boć, a Jere Piotra Chysa oddaje dramat człowieka niedorozwiniętego. Urocza w swej obojętności jest Pielęgniarka Małgorzaty Oracz i podobny w wyrazie Rollo Jarosława Tyrańskiego, który ma jednak świetny moment przebudzenia.

Bezsprzecznie gwiazdą spektaklu jest Grzegorz Gzyl, którego Rocky to przekonany o własnej wartości konferansjer. Tragiczny i komiczny. Wywołuje momentami lawinę śmiechu, co premierowa publiczność nagradzała oklaskami nawet w czasie spektaklu.

NIEMY BOHATER UNOSZĄCY SIĘ NAD GŁOWAMI

Zaskakującym bohaterem spektaklu jest ryba poruszana przy pomocy drona, która unosi się nad aktorami i momentami nad widownią. Dodaje nowe konteksty i gra różne role, które odkrywamy dzięki słowom aktorów. To ciekawy pomysł twórcy adaptacji i reżysera Wojciecha Kościelniaka. Ożywia momentami męczącą akcję, która często przypomina morderczy maraton tańca.

Marzena Bakowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj