– W życiu artysty nic nie jest dane raz na zawsze – mówiła w Muzycznej Strefie Radia Gdańsk Katarzyna Nosowska. – Nie ma takiego momentu, który gwarantuje obecność w strukturach, w których się zaczyna. To niepewny zawód. Jedyne co nas chroni, to pozostawanie w stanie pewnego głodu. Musimy pamiętać, że robimy to dla ludzi. Jeżeli ktoś decyduje się na bycie artystą, to wie, że rutynę trzeba szczuć psami.
Zespół Hey to jedna z tych grup muzycznych na polskim rynku, których nie trzeba przedstawiać. Od niemal ćwierć wieku bawią publiczność coraz to nowszymi krążkami. Najnowszy album Hey „Błysk” ukazał się w kwietniu tego roku. O najnowszych inspiracjach, albumie i o tym, co w życiu ważne opowiedzieli Katarzyna Nosowska, wokalistka Hey oraz Jacek Chrzanowski, basista zespołu.
CHEMIA MIĘDZY CZŁONKAMI
Jedną z najważniejszych rzeczy, która łączy członków zespołu jest chemia, która tworzy się między nimi. – Możemy z wielkim przekonaniem i odpowiedzialnością stwierdzić, że zespołu Hey nie byłoby, gdyby nie ta chemia – przyznała Katarzyna Nosowska. – Może nagralibyśmy pierwszą płytę, może na fali rozpędu nagralibyśmy drugą, ale gdyby nie ten niemal rodzinny układ, między nami nie byłoby tego zespołu.
– Mamy głębokie poczucie tego, skąd pochodzimy. Naszym marzeniem było śpiewać i grać, to marzenie się ziściło, ale my pozostaliśmy tymi samymi osobami – tłumaczyła wokalistka. – „Ferrari-rari” i boa z piór nigdy nie były celem naszego istnienia.
CORAZ MNIEJ CZASU
Jak powiedział na antenie Radia Gdańsk Jacek Chrzanowski, doświadczenie pomaga w graniu. – Im jesteśmy starsi, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, że mamy coraz mniej czasu, a chcemy coraz więcej zrobić – kontynuował. – Staramy się robić jak najwięcej i jak najlepiej.
– Czasami w wywiadach mówią nam, że Hey już nic nie musi robić – dodał Chrzanowski. – My uważamy wręcz przeciwnie. Im więcej dostaliśmy i zrobiliśmy, tym więcej musimy jeszcze zrobić. Musimy szukać nowych inspiracji, brzmień, form wyrazu i emocji. Nie chcemy powielać schematów i nagrywać tych samych piosenek po to, żeby otrzymać tani poklask. Chcemy robić jak najciekawsze rzeczy.
„BŁYSK”
Najnowsza płyta zespołu zatytułowana „Błysk” nie od razu miała swój finalny kształt w głowach artystów. – Bardzo dużą część procesu twórczego zostawiamy sobie na etap studyjny – tłumaczył Jacek Chrzanowski. – Spotykamy się i podczas tarć twórczych doszlifowujemy piosenki. Mieliśmy ogólny zarys płyty, ale ostateczny kształt objawił się w studio.
„Błysk” jest mniej elektroniczny w porównaniu z poprzednim krążkiem. Jak przyznała Katarzyna Nosowska, wynika to z potrzeby unikania zbędnego komplikowania form, żeby były to piosenki dość zamknięte. – Prawdopodobnie ta potrzeba wzrosła na gruncie swego rodzaju przesytu, który serwowaliśmy na poprzednich albumach – tłumaczyła wokalistka. – Mieliśmy intensywny okres wypowiadania się przy użyciu wszystkich dostępnych środków. Chyba dojrzałość powoduje, że człowiek zaczyna sobie cenić, przynajmniej okazjonalne, pozostawanie w bliskim kontakcie z ascezą.
TEKSTY
Jak można było przeczytać w ostatnich wywiadach z Katarzyną Nosowską, 2015 rok był trudnym czasem dla artystki. Czy pisanie tekstów na „Błysk” było dla wokalistki pewnego rodzaju katharsis? – Zdecydowanie tak – przyznała Katarzyna Nosowska. – Nie chciałabym demonizować 2015 roku. Był on trudny, ale nie chciałabym powiedzieć, że doświadczyłam czegoś, czego nie doświadczają inni. Podczas trwania tego roku skumulowało się wiele przyziemnych problemów. Trzeba było stawić temu czoło, tym bardziej, że człowiek ma wpisane takie sytuacje w swój los. Jednak końcowa refleksja po tym okresie była bardzo pozytywna. Zrozumiałam, że nie ma co się obrażać na trudniejsze momenty, bo dzięki nim możemy się wiele nauczyć i poznać siebie.
Pojawiają się opinie, że teksty z „Błysku” są mało optymistyczne, jednak nie jest to do końca prawda. Gdy wsłuchamy się w słowa, dostrzeżemy pozytywne światło, które sugeruje, że miłość może być lekiem na całe zło. – Już nawet młodzi ludzie mają świadomość, że w miłości coś musi być, że kryje się w niej wielki potencjał, dzięki któremu nasze życie stanie się lepsze. Samo w sobie jest ono pełne wyzwań, z miłością jest lżej – tłumaczyła wokalistka. – Chciałabym zaproponować opcję alternatywną, jestem z frakcji, która wychodzi z założenia, że człowiek powinien zajmować się rzeczami, na których się zna. Ja się nie znam na sprawach wielkich, jestem kobietą i na tym się trochę znam, jestem matką, próbuję się na tym poznać jeszcze lepiej. Jestem partnerką, gospodynią domową i osobą, która śpiewa. Te funkcje traktuję z szacunkiem i zaangażowaniem. Chciałabym pamiętać zawsze, że życie jest cenne, że wszyscy ludzie są cenni, że trzeba w sobie pielęgnować najwspanialsze cechy i jest to gra warta świeczki. Czasami są momenty, kiedy diabeł przysiądzie człowiekowi na ramieniu, ale wtedy trzeba sobie przypomnieć o tym, co mamy cennego.
PRZEMIJANIE
Katarzyna Nosowska wiele śpiewa na płycie „Błysk” o przemijaniu, choć to oczywiście nie jedyny temat poruszony na krążku. Jak tłumaczyła w wywiadzie dla Radia Gdańsk, nie pisze już z punktu dzierlatki, która wierzy, że wszystko jest przed nią, bo większą część życia ma już za sobą. Symbolicznym momentem, który także łączy się z wyczuwalnym na płycie „przemijaniem” jest to, że muzycy zaczynali nagrywać „Błysk” w czasie, gdy odszedł David Bowie. – To było dla mnie bardzo szczególne zderzenie sytuacji – mówiła Katarzyna Nosowska. – Dokładnie tego dnia, kiedy dowiedzieliśmy się, że pan Bowie przeszedł na drugą stronę, zaczęliśmy nagrywanie albumu. Nie chciałabym dorabiać do tego ideologii, ale naznaczyło to moje śpiewanie. Każdego dnia myślałam o tym, że to smutne, że odszedł właśnie on i że my wszyscy kiedyś też odejdziemy. To jest pewne.
Z Kasią Nosowską i Jackiem Chrzanowskim rozmawiał Kamil Wicik.
Posłuchaj audycji: