„To nasz największy koncert”. Pełen emocji występ Tides From Nebula w B90. Zagrały również Tranquilizer i Moose The Tramp [RELACJA]

Po paru latach Tides From Nebula powrócili do Trójmiasta. Od ostatniej wizyty na Wybrzeżu zespół stał się jedną z bardziej popularnych polskich marek muzycznych za granicą. Obecna trasa koncertowa, promująca wydany wiosną znakomity album „Safehaven”, jest pierwszą polską trasą zespołu od dwóch lat. Podczas krajowego objazdu koncertowego towarzyszą im dwa trójmiejskie składy: Tranquilizer i Moose The Tramp. 
MOOSE THE TRAMP

Widziałem ich do tej pory już trzy czy czterokrotnie i jeszcze żadnym ze swoich występów, które widziałem nie zdołali mnie do siebie przekonać. Tym razem kupili mnie już pierwszym utworem! Było to chyba coś z ich najnowszego materiału, z którym nie miałem dotychczas okazji się zapoznać. Duża w tym zasługa partii gitar, które tworzyły wspaniałe tło dla wokalistów Piotra Gibnera i Jakuba Leonowicza (również grającego na gitarze). Ich wysokie głosy bardzo dobrze się uzupełniały. Bardzo miłym (coraz rzadszym w polskim rocku) akcentem były polskojęzyczne teksty niektórych utworów.

Widać, że od mojego ostatniego spotkania z muzyką Moose The Tramp na żywo zespół się rozwinął, a ich brzmienie jest coraz dojrzalsze. Pod koniec występu Piotr Gibner podziękował bardzo licznej publiczności za wysoką frekwencję pod sceną. Sam muszę przyznać, że rzadko kiedy zespół otwierający koncert w B90 ma tak dużą widownię. Widzowie, którym również spodobał się występ Moose The Tramp już niedługo będą mogli zobaczyć ich znowu w Gdańsku – 27.11 wystąpią w Studiu Radia Gdańsk im. Janusza Hajduna, gdzie będą promować swoją debiutancką płytę. Bilety oczywiście będą do zdobycia na naszej antenie.

TRANQUILIZER

Drugi zaprezentował się Tranquilizer. O ile w przypadku Moose The Tramp mieliśmy do czynienia z nieco luźniej brzmiącym rockiem, aczkolwiek ambitnie zagranym, o tyle w muzyce Tranquilizer było więcej nieco tajemniczych dźwięków i pewnego rodzaju mroku.

Głównym muzycznym napędowym był tu perkusista, Konrad Ciesielski (znany choćby z Octopussy czy Blindead – z którym przed tygodniem grał na scenie B90). W sekcji rytmicznej wspierał go Matteo Bassoli (również z Blindead), który oprócz gry na basie wspierał głosem wokalistkę Lunę Bystrzanowską. Frontwoman znakomicie śpiewała, a do tego między wersami tańczyła i bardzo dobrze trzymała kontakt z publiką. Głęboki, niższy głos Matteo bardzo dobrze współgrał z jej wokalem. Tajemniczego klimatu dopełniała gitara Michała Banasika, który na początku grał głównie palcami, bardzo delikatnie. Całość można określić jako tajemnicze, muzyczne misterium, którego uzupełnieniem były wizualizacje na ekranach bocznych. Pod sceną było widać, że niektórzy widzowie znają nawet niektóre teksty śpiewane przez Lunę i Matteo. Bardzo dobry występ nietuzinkowej grupy.

TIDES FROM NEBULA

W występ gwiazdy wieczoru publiczność wprowadziło długie, klimatyczne intro. Po kilku minutach na scenie zameldowali się trzej z czterech muzyków Tides From Nebula (niestety z przyczyn zdrowotnych za brakło gitarzysty Adama Waleszyńskiego). Zaczęli od „Lifter” – utworu reprezentującego najnowszy album „Safehaven”. Z nowego wydawnictwa zagrali mniej więcej połowie materiału. Repertuar był przekrojowy. Brak jednej gitary uzupełniały partie puszczane elektronicznie. Gitarzysta Maciej Karbowski i basista Przemysław Węgłowski grali dodatkowo na klawiszach. Swoją grą tworzyli dzikie, dźwiękowe obrazy, które w zależności od formy – czy były to spokojne, melodyjnie łkające nuty, czy potężne ściany dźwięku – niosły ze sobą inne emocje, które udzielały się słuchaczowi. Emocji w muzyce Tides From Nebula było bardzo dużo.

Cały zespół był tego wieczora pełen energii, szczególnie gitarzysta Maciej Karbowski i basista Przemysław Węgłowski. Ten pierwszy w trakcie bisu zeskoczył z gitarą ze sceny i zostawiając na niej kolegów przebiegł przez fosę i przez jakiś czas grał z samego serca widowni. Czy można mieć lepszy dowód emocjonalnego zaangażowania we własną muzykę oraz pasji?

Podczas koncertu kilkukrotnie zagadywał publiczność. W pewnym momencie przyznał, że to największy ich koncert, na którym to oni są headllinerem. Wspomniał również pierwszy koncert Tides From Nebula w Trójmieście, gdy w 2009 roku grali w gdyńskim Uchu przed grupą God Is An Astronaut. Powiedział, że wtedy nie uwierzyłby, że po kilku latach będą wypełniać tak duże kluby, nazywając przy tym B90 najlepszym obecnie koncertowym klubem w Polsce. Z ust muzyka, który ze swoim zespołem zagrał w ostatnich latach pod niejedną szerokością geograficzną, nie są to puste słowa.

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj