Wracając do piosenki „Wiara i moc”…
– Prosta piosenka, przekornie daliśmy ją na początek naszej płyty, bo inne będą w klimacie Złych Psów. Na koncertach wszyscy ją śpiewają.
Zacytuję fragmenty tekstu: „Kiedyś ktoś rzekł mi tak, będziesz wielki zdobędziesz świat/ Nie ma go już, za to słowa te w głowie mam/ Tamten ktoś to był gość, zmienił sens, mego życia sens”.
– To jest uniwersalna piosenka. Każdy ma albo miał takiego kogoś, kto pokieruje jego całym życiem.
Czyli jest to tekst uniwersalny, który może opowiadać o każdym. Można powiedzieć, że pisał pan go z myślą o wielu osobach.
– Każdy z mojego młodego zespołu miał takiego gościa albo kobietę i ja oczywiście też. Życie jest tak krótkie a zarazem tak długie, że przez całe życie powinieneś się uczyć. Mimo swojej zadziorności wrodzonej uczę się całe życie, jestem dobrym obserwatorem. Oczywiście mówię tu też o moich rodzicach. To były święte słowa mojego ojca, że będę kimś, ale „ucz się, obserwuj, patrz”. Zahaczę o Nalepę. On cały czas kreował mnie na lidera zespołu i mówił, że jestem liderem urodzonym, i będę liderem… tylko muszę grać wolniej na gitarze. (śmiech).
Piszę tekst w przeciągu dwóch minut. Jest objawienie, jest tekst, jest prawda. Gdy byliśmy na trasie wstałem o siódmej rano Dominik (Dominik Drewniany – techniczny gitarzysty – przyp. rm.) dał mi opakowanie od pizzy i na nim napisałem tekst na trzecią płytę- teraz jest on przybity na ścianie sali prób. Tak powstają teksty.
„Nie ma go już”. Wspomina pan tu ludzi, którzy odeszli.
– „Nie ma go już” bo jest w naszej świadomości albo patrzy na nas z góry. Odeszli, ale z drugiej strony zostawili dla nas to co najlepsze, czyli nadzieję, na to żeby być w życiu kimś.
Mówił pan w jakimś wywiadzie, że zespół Złe Psy opiera się na energii i przyjaźni.
– Tak. To jest młody zespół, z energią, wszyscy jesteśmy radośnie nastawieni do życia. My się dzielimy każdym kawałkiem chleba. To jak tu można nie robić dobrych, prawdziwych piosenek? Kilka dni temu skończyliśmy sesję nagraniową nowej płyty. Nagrywaliśmy przez parę tygodni w studiu MAQU Records w Wojkowicach. Są tam znakomite warunki! Wynajęliśmy nie na godziny, jak się to robi najczęściej, a na doby – mieszkaliśmy tam i mogliśmy nagrywać kiedy mieliśmy ochotę, a pracowaliśmy tam czasami po 18 godzin dziennie. To najlepsze studio w jakim nagrywałem. Płyta powinna ukazać się na początku przyszłego roku. Trwają rozmowy z potencjalnymi wydawcami. Cztery duże firmy chcą wydać nową płytę Złych Psów!
Obecnie w Złych Psach grają: od 2008 roku Jacek Kasprzyk (gitarzysta) i Paweł Nafus (basista), 3 lata później dołączył Michał Bereźnicki (perkusista). Od niedawna macie jeszcze klawiszowca.
– Tak, mamy klawiszowca. Sprawdził się po pierwsze jako człowiek, bo jako instrumentalisty nie trzeba było go sprawdzać
Krzysztof Imiołczyk, tak?
– Tak, klawiszowiec znakomity, ale w zespole nie nazywamy go klawiszowcem. U nas się nazywa tak jak dawniej. Teraz się mówi, klawiszowiec, keyboardzista. Nie! On gra na organach (śmiech). Jest organistą. Znakomicie zna swoją rolę. Klawisze nie zdominują stylu zespołu. Tak samo jak w Rolling Stonesach czy Aerosmith czasami się klawisze pojawiają, a ludzie nawet nie widzą. Chcemy by nam pomógł w kompozycjach. Klawisze są, słyszysz je, ale nie wiesz, że są klawisze . To jest największa sztuka „klawiszowania”.
Został pan endorserem Hagstroma. Gitara szwedzka, ale jeżeli dobrze pamiętam, to design pańskiej roboty?
– Tak, mało jest takich gitar na świecie. Mi się poszczęściło, że firma chciała w ten sposób ze mną współpracować. Spytała mnie jaką chciałbym mieć gitarę. Powiedziałem czego chcę, jakie drewno, jaka grubość, jaki gryf… Trwało to rok. Dostałem prototyp bez nazwy. Pasował. Mam ją cały czas, nie wiem czy nie będzie kiedyś bardziej cenny od tej gitary, którą teraz dostałem. Ma sygnaturę AN- Andrew Nowak, z certyfikatem, z podziękowaniem od firmy, za to, że gram na ich instrumentach.
Rzadko się zdarza, że gitarzysta z Gibsona przesiada się na Hagstroma. To właśnie Gibson uchodzi za wyznacznik dobrej jakości.
– Skąd to się bierze w Polsce? Z niewiedzy. Gitary Hagstrom były jednymi z najlepszych gitar na świecie już w latach ’50. Grało na nich bardzo dużo ludzi. Śp. David Bowie. Hendrix nagrywał płyty na Hagstromie, a jego basista grał non-stop na 12strunowym Hagstromie. ZZ Top, Genesis, Foo Fighters, Nirvana i m.in. Andrzej Nowak (śmiech).
I Andrzej Nowak dostał od firmy podziękowanie (śmiech).
– Dostałem certyfikat do tej gitary. Już legendy krążą, jedna głosi, że jedna gitara jest w muzeum Hagstroma, a druga została sprzedana za jakieś 8-10 tys. dolarów, a trzecią ma Nowak. Gitara jest przepiękna i rewelacyjna. Ja jestem takim fanem Hagstroma, teraz gram na tych fabrycznych i na mojej Pinii, którą sam zrobiłem.
Powiedział mi pan kiedyś, że płyta „Live” Tadeusza Nalepy, którą pan współtworzył, jest albumem, z którego jest najbardziej dumny.
– Tak. Ale to nie tylko ja. Ludzie mówią, że „Gwóźdź” (od gwoździa na okładce płyty – przyp. rm.) – w tym składzie z Bodkiem Kowalewskim, Jarosławem Szlagowskim , Rafałem Rękosiewiczem – to był szczyt twórczości Nalepy – bo to była cała prawda. Myśmy grali jak z nut. To było coś pięknego. Niesamowite. Podtrzymuję to, że jest to jedna z najlepszych płyt, w których bałem udział. Widzisz, ja jestem wszechstronnym muzykiem i się nie zamykam. Kiedyś nagrywałem z Apostolisem Antymosem, z Jorgosem Skoliasem, z Krzesimirem Dębskim, czy tę płytę Piersi bez Kukiza i się tego nie wstydzę, bo jestem muzykiem, a muzyk jest szczęśliwy kiedy się sprawdza w każdej sytuacji.
Co z TSA? Czy coś się ruszyło z nowymi piosenkami?
– Nowych piosenek nie ma. Gramy koncerty.
Nie ma już szans żeby wykorzystać pańskie nowe piosenki z tekstami Jacka Rzehaka (pierwszego autora tekstów oraz dawnego menedżera TSA)?
– Team Jacek Rzehak i Andrzej Nowak jest gotowy. Ja tworzę muzykę. Jeżeli mam zagrać nowe piosenki dla TSA to je zagram i nie chwalę się nikomu szufladami pełnymi piosenek. Muzyki ani tekstów nie trzyma się w szufladach latami tylko się wykorzystuje. Twórczość artysty jest po to, żeby ją pokazywać.
Na chwilę obecną TSA to tylko koncerty, a płyty nie będzie?
– W chwili obecnej nie będzie. Nigdy nie mówię nie, bo wiadomo, że chcę nagrać tę płytę. Wiadomo, że taki moment nastąpi, że się przełamie i do wszystkich dotrze – mówię również o sobie – że nie żyje się wiecznie. Następuje taki moment, gdy trzeba zdać sobie sprawę, że najwyższy czas żeby coś po sobie znowu zostawić. Jeżeli do nas wszystkich to dotrze to ta płyta powstanie.
Dopytam: czy zespół widział pana pomysły?
– Wiadomo, że tak, ale oprócz piosenek brakuje czegoś. Ja to nazywam objawieniem lub dobrym wiatrem od morza.
No to mamy niedaleko…
– (śmiech) No i dlatego coraz częściej jestem nad morzem, bo uwielbiam te rejony, uwielbiam Kaszuby. Mam wspaniałych przyjaciół Kaszubów! Dzięki Bogu jestem tu często i będę coraz częściej.
Czasami mam takie chwile zwątpienia, że zastanawiam się po co ja gram i obracam się w tym wszystkim. Ale z drugiej strony coś każe mi walczyć.
Pyta pan po co to robi, ale tu można wrócić do punktu wyjścia i do tego co pan czuje wchodząc na scenę…
– Warto żyć dla takich chwil. Ta reakcja fanów kiedy widzisz, że śpiewają twoje piosenki na koncertach Złych Psów i TSA i się cieszą – to jest najlepsza wypłata dla muzyka. Lepszej wypłaty nie trzeba.