Julia Pietrucha o debiutanckiej płycie w Radiu Gdańsk: „Impulsem była moja podróż do Azji”

Aktorka znana z filmów i seriali w ubiegłyn roku zaprezentowała szerszej publiczności swoje nieznane dotąd muzyczne oblicze. Wydana przed rokiem płyta pt. „Parsley”, zawierająca 15 kompozycji utrzymanych w stylistyce łączącej pop i folk, szybko podbiła serca słuchaczy. Julia Pietrucha nie tylko śpiewa, ale również gra na ukulele. Pokłosiem sukcesu płyty są koncerty, które Julia Pietrucha gra ze swoim zespołem dla licznej widowni. Na trwającej obecnie trasie koncertowej wyprzedały się bilety na niemal połowę koncertów. W Muzycznej Strefie Radia Gdańsk z Julią Pietruchą rozmawiał Kamil Wicik.

Artystka od najmłodszych lat miała kontakt ze sceną i z kamerą, przed którą występowała już jako nastolatka, jednak jej muzyczna pasja pozostawała nieco w ukryciu. Co było impulsem, który skłonił ją do pokazania muzycznej twórczości?

– Chciałam udowodnić coś sama sobie. Ta płyta powstała bardziej dla mnie i z potrzeby zamknięcia pewnego etapu powstawania kompozycji, które powstawały na gitarze, na ukulele czy na pianinie w różnych miejscach – mówiła wokalistka. – Impulsem na pewno była moja sześciomiesięczna podróż do Azji, a właściwie dwa ostatnie miesiące, gdy podróżowałam na motocyklu, na którym nigdy nie jeździłam. Wsiadłam na motocykl w Wietnamie, pokonałam 6000 kilometrów i pomyślałam, że skoro mogłam to zrobić i przekroczyć pewne granice, to może warto wydać płytę po swojemu, zawierzyć swojej intuicji, wrażliwości i przekazać w nich to, co chcę.

„NIE MIAŁAM WYOBRAŻEŃ”

– Mam wrażenie, że udało ci się złamać pewien stereotyp. Wydawać by się mogło, że bardzo młoda aktorka nagra płytę popową, a twoja płyta nie dość, że jest ambitna, to jeszcze bardzo przebojowa. Czy czułaś, że wybierasz drogę nieco trudniejszą? – pytał prowadzący.

– Niczego się nie spodziewałam. Płyta powstała z potrzeby zaspokojenia siebie. Nie miałam żadnych wyobrażeń, jak to będzie wyglądało i dzięki temu zaskoczyło mnie to, co działo się później – mówiła wokalistka. Dodała, że ważnym elementem jej kompozycji jest ukulele, na którym gra i komponuje. – Ten instrument wpadł mi w ręce i przejechał ze mną połowę świata. To jestem ja. Ani razu nie przeszło mi przez myśl, żeby stworzyć coś, co będzie produktem, który ma się podobać. To kompozycje z ostatnich dziesięciu lat. Spodziewałam się, że ludzie mogą patrzeć na tę muzykę przez pryzmat tego, co robiłam jako aktorka. Zależało mi, żeby tego posłuchali. W moim przypadku fani bardzo mi pomogli przesyłając nagrania pocztą pantoflową – dodała artystka.

Wokalistka podczas audycji zagrała na żywo jeden ze swoich utworów.

Posłuchaj całej rozmowy Kamila Wicika z Julią Pietruchą:

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj