Filmowe rozliczenie z komunizmem. A mimo to „Autsajder” to obraz dość przyjemny

AK2A9659

Nie każdy film ogląda się z zapartym tchem. Dowodem na to jest „Autsajder” Adama Sikory, który jest całkiem dobry, ale do jakiejkolwiek rewolucji mu daleko.

Bardzo trudno ocenić warstwę fabularną takiego filmu. Z jednej strony jest bardzo prosta, bardzo rzadko zaskakuje, a postaci są wyraźnie czarno-białe. To nie są określenia, które zazwyczaj przypisuje się filmom z wyższej półki. Z drugiej strony ta prosta fabuła wręcz płynie i wszystko w niej się zgadza, bohaterowie są dobrze zagrani, a cały film staje się antykomunistycznym manifestem. To już te „dobre” epitety.

Franek, młody student malarstwa, wikła się w „polityczną intrygę”. To spore wyolbrzymienie, bo niesłusznie został oskarżony o produkcję antykomunistycznych ulotek. Sam nie za bardzo był skłonny wkładać ręce w tryby systemu. Gdy jego kolega mówi, że pokłócił się z „ojcem komuchem”, Franek przewraca tylko oczami, bo nie widzi tutaj miejsca na kłótnię. Wrogiem systemu staje się zwykłym przypadkiem i jego życie przewraca się o 180 stopni. Pokój, w którym przytula się z ukochaną, zamienia na więzienne kraty. Wszystko to w otoczce solidarnościowej aktywizacji.

 

Fot. Jacek Klejment / Radio Gdańsk

To kolejny film na festiwalu, w którym warto docenić aktorstwo. Łukasz Sikora (syn reżysera) w roli Franka spisał się świetnie. Swojemu bohaterowi pozwolił na „rozświetlenie” tego filmu, dzięki czemu fabuła nie była tak ponura, jak mogłoby się to wydawać przed filmem. Ta rola może być przełomem w karierze aktora, którego profil na Filmwebie wygląda w tym momencie tak:

 

sikora filmweb
Źródło: Filmweb

 

Zabrakło gruchnięcia, zabrakło czegoś, dzięki czemu ten film łatwiej by było zapamiętać. Całość jednak całkowicie poprawna, jedna nota wyżej za ciekawą postać głównego bohatera: 7/10.

 

Wiktor Miliszewski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj