Katowice po raz kolejny stały się centrum muzyki alternatywnej. Znowu za sprawą OFF Festivalu, którego XIV edycja zakończyła się w niedzielę. Jego pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym jest Artur Rojek. Zapytaliśmy go m.in. o kondycję współczesnej muzyki, a także opinię na temat trójmiejskiej sceny.
OFF Festival to impreza wyjątkowo eklektyczna gatunkowo. Stylistyczny przekrój artystów jest niezwykle szeroki. A każdy zespół, który występuje na jednej z festiwalowych scen, jest zatwierdzony przez Artura Rojka.
– Nie ma tak, że o czymś nie wiem. Nie ma tak, że jakiś zespół nie otrzymuje mojego stempla – opowiada muzyk.
Zapytaliśmy go, jak ocenia współczesną scenę muzyczną.
– Mieszają się we mnie dwie formy interpretacji. W muzyce dzieje się dużo ciekawego. Co nie znaczy, że są to rzeczy nowatorskie. W dużej części nowości nawiązują do tego, co było. Tylko prezentują to z zupełnie inną energią, ze świeżością, przedstawiają to z innej perspektywy. Ale to nie jest proste, znaleźć coś rzeczywiście nowego – mówił Artur Rojek. Muzyk zaznaczył, że nowatorskość jest możliwa, ale potrzeba do tego ogromnego talentu i muzycznej wyobraźni. Proszony o wskazanie zespołu, który uosabia te cechy, wskazał na londyńską grupę Black Midi.
Z Arturem Rojkiem rozmawialiśmy także o trójmiejskiej scenie muzycznej.
– Co jakiś czas pojawiają się tutaj bardzo ciekawe zespoły z Trójmiasta. Mi ten region jest bardzo bliski z powodu kontaktów sprzed lat. Śmiem twierdzić, że od płyty „Dni Wiatru” Ścianki nie było żadnego innego zespołu, który by potrafił to przebić. Uważam, że to jest najlepszy trójmiejski zespół, jaki kiedykolwiek słyszałem – zaznaczał były lider Myslovitz.
Posłuchaj podsumowania XIV edycji OFF Festivalu w wykonaniu naszego dziennikarza: