Legendarny muzyk oraz jeden z najbardziej znanych artystów z Pomorza ze wspólną audycją w Radiu Gdańsk. Już od ponad pół roku mamy okazję w sobotnie popołudnia słuchać głosu i muzyki Tomka Lipińskiego, lidera takich grup jak Tilt i Brygada Kryzys. Od stycznia wraz z nim w naszym studiu Jacek Staniszewski, który odpowiada za emisję piosenek z płyt winylowych. Przyjęliśmy trudną, ale też ciekawą konwencję audycji – mówi w rozmowie z Maćkiem Bąkiem Tomek Lipiński.
Maciej Bąk: Twoja audycja przeszła sporą ewolucję. Przede wszystkim najpierw solo, teraz w duecie, z zupełnie nową formą…
Tomek Lipiński: Właściwie to zupełnie nowa audycja. Zawsze jak do jednego elementu dochodzi drugi element to wychodzi trzecia rzecz, czyli wartość dodana. Czyli Tomek Lipiński i Jacek Staniszewski, który program prowadzi ze mną od początku roku.
M.B.: Jak wygląda ta konwencja? Przede wszystkim chodzi o dominację płyt winylowych?
T.L.: Tak, wpadliśmy na pomysł, żeby uruchomić gigantyczne i niepoliczalne zbiory winyli Jacka, które właściwie nigdy nie były publicznie ujawniane. Doszliśmy do wniosku, że jest dobra pora na to, żeby pokazać je światu. A jak już promować winyle, to audycja musi być tylko i wyłącznie winylowa. Radio Gdańsk przychyliło się do tej idei, więc wyciągnęliśmy z piwnicy gramofon, odkurzyliśmy go, naoliwiliśmy i dzieje się – już od paru miesięcy.
M.B.: Skoro winyle, to rozumiem, że głównie, z konieczności, gracie raczej starsze utwory?
T.L.: Z konieczności tak, ale nie tylko, bo oczywiście pojawiają się od czasu do czasu nowe rzeczy. Jak wiadomo, dzisiaj winyl wraca do łask i staje się modny i trendy wśród słuchaczy i artystów. Ja sam wychowywałem się na winylach, kocham ten ciepły i analogowy sound, kocham te trzeszczące płyty, zresztą tak samo jak mój niemalże równieśnik Jacek. Mamy podwójną, a właściwie potrójną przyjemność z grania, bo z jednej strony puszczamy muzykę w fajnym pod względem technologicznym formacie, z drugiej strony puszczamy fajną muzykę, która na ogół nie jest znana i prezentowana, przecież większość utworów które puszczamy nikt nigdy nie puszczał, a po trzecie wreszcie mamy frajdę, bo odżywają wspomnienia, sentymenty i emocje.
M.B.: Ile płyt znajduje się w kolekcji Jacka Staniszewskiego? Da się to w ogóle policzyć?
Jacek Staniszewski: Policzyć się da, gdzieś około pięć tysięcy, może ciut więcej.
M.B.: Czyli wystarczy na dobre parę lat trwania audycji?
J.S.: Na pewno, na pewno na parę żyć. Jak ktoś ma kalkulator, można to obliczyć. Średnio płyta ma 35 minut. Razy 5000 dzielone przez przerwy na sen daje naprawdę sporo muzyki na całe życie.
M.B.: To w większości białe kruki, czyli na przykład co?
J.S.: Dzisiaj będziemy puszczać muzykę turecką. Jest to muzyka znana u nas chyba tylko kulinarnie, niż w formie audio. Mamy o niej pojęcie jak o opakowaniu, blichtrze, cukierku. A to przecież muzyka z emocjami, słuchając której jesteśmy kompletnie wyautowani ze znaczeń, odbieramy ją trochę jakby odbierał ją ktoś niewidzący kolorów.
M.B.: Czy jest jakiś gatunek, który szczególnie dominuje w audycji? Pamiętam kiedyś bardzo stare nagrania reggae/dub, czy to ten tor?
J.S.: Ja bardzo lubię reggae, do niedawna zresztą grałem tą muzykę, ale chodzi nam raczej o to, żeby grać generalnie muzykę, która jest całkowicie nieznana. Przyjemnością jest zaserwować znajomym potrawę, której nigdy nie jedli albo mają na to bardzo mało okazji i my to muzycznie proponujemy. To takie zaproszenie na pyszny obiad w sobotę między piętnastą a siedemnastą.
M.B.: Tomka Lipińskiego jest w Radiu Gdańsk coraz więcej. Zaczęło się od częstych wizyt w Strefie Muzyki, potem udział w porannych komentarzach, a teraz własna audycja…
T.L.: Mój romans z radiem trwa już od wielu lat. Jako nastolatek bawiłem się w to, że prowadzę audycje radiowe, jestem też wychowany na radiu, chociażby dlatego, że nie miałem w swoim rodzinnym domu telewizora. Potem jak już byłem dorosłym zacząłem już w latach 80-tych od Rozgłośni Harcerskiej, dalej Radiostacja, Radio Roxy i teraz Radio Gdańsk. Radiowiec to właściwie taki mój drugi zawód.