Konfederacja nie wie, co zrobić z Grzegorzem Braunem. „I to kusi, i to nęci”

(Fot. Radio Gdańsk)

Lider Konfederacji Sławomir Mentzen zabrał głos po głośnym wyczynie Grzegorza Brauna, który za pomocą gaśnicy zgasił świece chanukowe w Sejmie. Sławomir Mentzen postawił sprawę w sposób dwuznaczny. Z jednej strony powiedział, że użycie gaśnicy było chuligaństwem, a Grzegorz Braun zrobił bardzo źle. Z drugiej strony stwierdził, że gdyby w Sejmie nie było uroczystych obchodów Chanuki, to do całego problemu być może by nie doszło – pisze w swoim najnowszym felietonie Piotr Semka.

Blanka Aleksowska, jedna z bardziej dowcipnych użytkowniczek Twittera, stwierdziła, że przypominało to trochę sformułowanie niektórych przedstawicieli maczyzmu, że jeśli doszło do molestowania, to ofiara była sama sobie winna, bo nosiła za krótką sukienkę.

To podwójne podejście do sprawy incydentu z Grzegorzem Braunem pokazuje problem Konfederacji. Z jednej strony wie ona, że zostały przekroczone wszelkie granice zachowań poselskich i na dodatek cały incydent odbił się negatywnym echem, przedstawiającym Polskę jako kraj antysemicki. Z drugiej strony wiedzą, że bardzo duża część, szczególnie młodego elektoratu Konfederacji była zachwycona całym show jako wspaniałym wyczynem, z którego można się zaśmiewać, oglądając na Tik Toku filmiki przedstawiające posła w roli shownana, który narobił, dosłownie i w przenośni, wielkiej zadymy.

Tylko problem jest taki, że cały czas wraca pytanie, czy Konfederacja chce być partią, która dąży do pełnej powagi i odpowiedzialności, czy też chce być ugrupowaniem, które jest popularne dzięki wyrazistym postaciom happenerów. Taką postacią przez długie lata był Janusz Korwin-Mikke, który zawsze potrafił przyciągnąć wielu młodych ludzi do swoich ugrupowań, ale potem zawsze palnął jakieś sformułowanie, którego nie dało się obronić i te ugrupowania, które namaszczał swoją osobą, ponosiły poważne porażki wizerunkowe.

Tak samo jest teraz. Platforma naciska na Konfederację, aby ta usunęła Grzegorza Brauna ze swojego klubu. W przypadku wyrzucenia Braun pociągnąłby za sobą czterech posłów i Konfederacja straciłaby status klubu poselskiego, schodząc do roli koła. W rezultacie Mentzen odmawia usunięcia Brauna z ugrupowania i prawdopodobnie powtórzy się ten sam rytuał: na jakiś czas Braun zostanie schowany.

Co z tego, skoro za jakiś czas ta karencja się skończy? Potem poseł Braun wykręci kolejny numer. To jest właśnie dylemat Konfederacji. Korzystać z popularności Brauna? A może pozbyć się go raz na zawsze, ale zapłacić za to polityczną cenę? O ile w przypadku Korwin-Mikkego potrzeba było długich lat, aby wreszcie go usunięto, ale wiązało się to z tym, że jest już posunięty w wieku, to Braun jest dosyć młody i potrafi stworzyć alternatywę dla Konfederacji, w razie prób jego usunięcia. Mentzen i Bosak nie są pewni, czy taka alternatywa nie zabrałaby im dużej części wyborców. I to kusi, i to nęci, a jak dotąd decyzji, w którą stronę iść Konfederacja nie ma ochoty podjąć.

Piotr Semka

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj