fot9
Relacje_archiwum

Gruszecki: „Chcemy powiedzieć, że nie zabraknie dorsza w Bałtyku”

– Chciałem dać Pani Sosnowskiej „nie”, a niestety nie mamy. Zawsze możemy dyskutować na ile program jest realny. My zakładamy, że tak jest. Nie spełnia co prawda wszystkich naszych marzeń, ale jest czymś, do czego możemy dążyć. Chciałbym, żebyśmy w efekcie realizacji naszego programu mogli spotkać i powiedzieć „nie zabraknie dorsza w Bałtyku” – mówi Gruszecki.

Sosnowska z WWF Polska: „Proponujemy edukację, by rolnicy nie doprowadzali do eutrofizacji wód”

– Przede wszystkim powiedziałabym, że nasza fundacja nie jest już tak bardzo zdystansowana do projektu Programu Ochrony Wód Morskich. Ten program ma całkiem ambitne cele, przychylamy się do chęci nowych działań. My proponujemy edukację wśród rolników, żeby nie doprowadzić do eutrofizacji wód – mówi Anna Sosnowska z WWF Polska, który łączy się telefonicznie z prowadzącymi.

Andrulewicz: „Nikt nie je surowej ryby, więc nic złego się nie dzieje”

– W 1997 roku ryby skażone iperytem rozeszły się po Polsce. Gdy o tym się dowiedziano, radzono się mnie czy robić szum w mediach i informować o tym, by ludzie tych ryb nie jedli. Odradziłem to. I co się stało? Ludzie zjedli i nic im nie było. To dlatego, że nikt nie je surowej ryby, a tylko w takim wypadku mogłoby stać się coś złego – mówi Andrulewicz.

Narkowicz: „Dawno nie słyszałem o przypadkach poparzonych ryb. To się zmieniło”

Ludzie boją się jeść ryb? – Dziś nie ma tego problemu. To jest kwestia skali. Problem jest w miejscach, gdzie złożony został iperyt. Dawno jednak nie słyszałem o przypadkach poparzonych ryb, czy ryb z plamami – zapewnia burmistrz Jastarni Tyberiusz Narkowicz. – W latach 80. rybacy zgłaszali ewidentnie uszkodzone węgorze. Teraz jest inaczej.

Dr Andrulewicz: „Zagrożenie z broni chemicznej na dnie Bałtyku nie jest aż tak duże”

Od sinic i zanieczyszczeń podstawowych przechodzimy do amunicji chemicznej, która „spoczywa” na dnie morza. – To zagrożenie, ale nie w skali ludzi mieszkających nad Bałtykiem. To zagrożenie dla ludzi, którzy w tamtych miejscach pracują, np. rybaków. Te związki zostały tak zaprogramowane, że po zetknięciu z wodą podlegają rozłożeniu do związków nietoksycznych – mówi dr Andrulewicz. – Nie przesadzamy, to duże zagrożenie. Wyciągamy różne niebezpieczne części amunicji, te środki zostały stworzone, by zabijać. To największy problem dla

Andrulewicz: „Przecież od sinic jeszcze nikt nie umarł!”

– Mówimy o zaledwie jednym aspekcie. On jest bardzo istotny – kąpiel i bezpieczeństwo kąpiących się. Patrzymy całościowo na Bałtyk jako system, czyli funkcjonowanie morza. Kwestia bezpieczeństwa jest gdzieś na końcu – dodaje Gruszecki. – Jeszcze nikt nie zmarł z powodu zakwitu sinic. Nie wiem czemu sanepid zamyka plaże? Nie ma żadnych dokumentacji, żeby komuś się stało z powodu sinic – mówi

Narkowicz: „Wiele się poprawiło, ale ciągle zdarza się zamknąć plaże”

– To prawda, że jest wielka poprawa. Nie tylko jeśli chodzi o stan czystości wód, ale także pewnych standardów. Choćby to, że pojawił się monitoring – mówi burmistrz Jastarni, jednak zaznacza, że nie jest perfekcyjnie. – Nie oszukujmy się, zdarza się zamknąć plaże. Chętniej bym o tym nie mówił, ale tak się po prostu dzieje – dodaje.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj