– Najważniejszym problemem służby zdrowia jest to, że pacjent zniknął z systemu. Ochrona zdrowia została zarażona ukąszeniem wolnorynkowym. Uznano, że wolny rynek jest lekiem na wszystko. Doprowadzono do sytuacji, że wszyscy uczestnicy tego rynku zachowują się w sposób racjonalny. Czyli najlepiej, żeby pacjent przychodził w różnych odstępach czasu, żeby móc wziąć pieniądze za każdą procedurę. A nie, żeby go od razu wyleczyć.
– Nie chodzi o likwidację NFZ samego w sobie. To nie jest nasz cel. Jednym z największych problemów tego systemu jest to, że nikt nie ponosi pełnej odpowiedzialności. Tak nie może być. Musi być ktoś, kto bierze na siebie odpowiedzialność za cały system. I to musi być minister zdrowia.
– Mamy taką sytuację, że 100 proc. odpowiedzialności nie uda się uzyskać, bo są organy właścicielskie takie jak marszałek.
– W 80 proc. przypadków zdrowie społeczeństwa zależy od podstawowej opieki.