– Ćwierć wieku to ogromny dystans. Jak to komentować? Chciałbym zacząć od tego, że musimy mieć poczucie proporcji. Oceniamy noblistę, legendarnego przywódcę „Solidarności” i, według mnie, geniusz polityczny tamtej epoki.
– Prawdopodobnie innego rozwiązania nie było: on musiał zostać prezydentem. Po pewnym czasie Lech Wałęsa pod wpływem podejrzeń i zarzutów lustracyjnych zaczął się zamykać, zachowywać autystycznie. Swoje otoczenie ograniczył do Mieczysława Wachowskiego. Trzeba też powiedzieć, że ta prezydentura była szczęśliwa dla Polski jeśli chodzi o koniunkturę międzynarodową. Nie sądzę, że Tadeusz Mazowiecki mógł na świecie ugrać tyle, co popularny Lech Wałęsa.