– Tata żył dniem codziennym, a nie myślał co będzie w przyszłości. Dlatego większość jego zdjęć nie jest opisane. Porządkowanie tego to jest bardzo żmudna robota. Mimo wszystko, gdy patrzę na jego zdjęcia wiele miejsc rozpoznaję, bo tak samo dobrze znam Gdańsk – wspominał Zbigniewa Kosycarza syn.
– Jeśli chcą Państwo przenieść się w lata 70., jedźcie na ulicę 10. Lutego w Gdyni. Tam nawet te same kelnerki obsługują co 30 lat temu. Naprawdę można stracić poczucie czasu – zachęcał Maciej Kosycarz.
– Pewne historyczne rzeczy, jak na przykład tablice pamiątkowe, znikają, a warto je upamiętniać na zdjęciach. Nawet jeśli są banalne – przekonywał fotoreporter pokazując jedną z fotografii.