– Staż jest krokiem do wymarzonej pracy, tylko trzeba podjąć ryzyko. Podstawą jest jasno określony cel: gdzie chcę być za rok. Wiem, bo po drugim bezpłatnym w dodatku stażu mam pracę, o której nawet nie marzyłem na studiach, chociaż znajomi dziwili się, że decyduję się na pracę bez wynagrodzenia. Oba staże poprzedziłem ciężką pracą sezonową na Półwyspie latem, by mieć na własne wydatki. To było 3-4 lata temu. Dziś sam rekrutuję stażystów i jestem załamany ich oczekiwaniami względem umiejętności – pisze Adam, a my możemy tylko dodać: tak trzymać!
– A ja mam dziś rozmowę z doradcą w urzędzie pracy. Stoję na rozdrożu – pozostanie w zawodzie oznacza ciągłą walkę o pracę na umowy o dzieło. Dopóki miałam stypendium, mogłam się w to bawić, ale teraz chciałabym choć rok przepracować w jednym miejscu. Staż mnie nie uratuje, bo jak z tego wyżyć? Ale trzeba będzie brać, co zaoferują… – pisze jedna ze słuchaczek.
– Mój staż odbyłam w trakcie studiów, to było wielkie zmierzenie się z uczniami i zawodem. Pamiętam wielki stres i wspaniałego polonistę w Topolówce , który dodawał mi otuchy i pokazał jak można rozmawiać ! To były lata 70. – wspomina Jola z Pucka.