W niedzielę prawie w całej Europie odbywały się antyimigranckie protesty.
– Liderem na zasadzie woli działania obywateli jest premier Turcji. Politycy proszą, by zatrzymał te tłumy, które zmierzają do Europy. Europa przez swoją bierność jest zdana na łaskę i niełaskę Turcji. W tej sytuacji mści się paraliż. W listopadzie spadała ta fala imigracyjna. Można było się zastanowić, co robić, ale nic nie zrobiono – uważa Piotr Semka.
– Po pierwsze, Polska zgłosiła stanowcze weto przeciwko budowie sił, które miały bronić granic unii. Po drugie, demokracja jest irytująca, bo trzeba uzgadniać, są różne szczeble decyzyjne itd. Ja mimo wszystko wierzę w Unię Europejską. W historii unia miała wiele kryzysów. Niejeden mówił, że to już koniec. Europa i z tym się w końcu upora – dodaje Marek Ponikowski.
– Kto kieruje polityką europejską? Chyba już nie Angela Merkel. Jej odważne zachowanie wywołało sytuację bardzo złą. Niemcy dzisiaj szukają po prostu sojuszników w sprawie tego problemu. Stoimy w obliczy katastrofy humanitarnej. Nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę. Wpływ ma teraz prezydent Turcji. Chce ugrać pieniądze i członkostwo w UE. Do tego swoje dosypują Rosjanie – dodaje Roman Daszczyński.