– Legenda Gdyni była podsycana przez państwo – mówi prof. Tadeusz Stegner, historyk z Uniwersytetu Gdańskiego – Jak były wycieczki szkolne to np. jedna wycieczka jechała do Krakowa, żeby poznać przeszłość Polski, a druga do Gdyni, żeby dzieci zobaczyły piękne, nowoczesne miasto.
Czy z góry było jasne, że Gdynia będzie tym nowoczesnym, amerykańskim miastem?
– To dosyć skomplikowane – przyznaje dr Jacek Friedrich, historyk sztuki, dyrektor Muzeum Miasta Gdyni. – Jeżeli spojrzeć na plan miasta, nie tylko na pojedyncze budynki, to zmieniają się one bezustannie. Zmieniało się to pod wpływem błyskawicznego rozwoju miasta. Na początku nie zakładano, że będzie to, aż tak wielkie miasto. Sądzono, że będzie obsługiwało ono port, więc będzie w nim około 20 tys. mieszkańców. Potem te plany, co dwa, trzy lata zmieniano. Skutkiem tego Gdynia jest miastem bardzo dziwnym pod względem urbanistycznym. Ma fragmenty jak Kamienna Góra, które są rozplanowane dość profesjonalnie, ale ma też masę miejsc, które są zaplanowane spontanicznie. Do dziś jak się patrzy na Śródmieście to, owszem mamy taki amerykański system ulic prostopadłych do siebie, ale przy nich jest też masa różnych spontanicznie zabudowanych miejsc. Przed wojną bardzo wielu „nowocześnie nastrojonych” architektów, urbanistów z tego powodu bardzo krytycznie odbierało Gdynię. Pokazywano to miasto jako przykład chaosu.