– Piotr Semka skończył swoją kwestię słowami: „bohaterowie czy bandyci” – mówi Marek Ponikowski. Problem polega trochę też na tym, że to zjawisko, które teraz poznajemy, bo jednak było w jakimś stopniu przemilczane przez lata, jest bardzo szerokie. Ta nazwa z jednej strony obejmuje bardzo dużą cześć ludzi, którzy rzeczywiście w tragicznych warunkach, w coraz większej beznadziei walczyli o honor. Na drugim końcu tej skali, obawiam się, że z rozpędu będą zaliczani zwyczajni bandyci. Dlatego na przykład boję tych popularnych rekonstrukcji, przebierańców, bo trywializują to.
Jacek Naliwajek: Chyba przywracają do pamięci…
– Zgoda, ale na poziomie komiksowym zaciera te wszystkie niuanse, które trzeba dostrzegać. Zresztą pamiętajmy też o tych opracowaniach, które przedstawiają bezmiar demoralizacji, brutalizacji i tak dalej tego okresu powojennego. To zjawisko obejmowało całą Polskę w bardzo silnym stopniu.
– Ja będę apelował, żeby mówiąc o tym wszystkim z perspektywy gdańskiej pamiętać o tej sytuacji, w której znaleźli się Kaszubi. Po wojnie nie mieli żadnych doświadczeń z Sowietami, którzy witali oddziały polskie jak armię Hallera i dość chętnie wstępowali do milicji obywatelskiej. Widzieli ja jako służbę, która ma porządkować życie na Pomorzu pod polskimi rządami. Oni się zetknęli z Żołnierzami Wyklętymi, którzy tu na Pomorze przyjechali. Bardzo chętnie im pomagali, ale były też sytuacje konfliktowe.