„Uchodźcy to osoby, nie liczby”. Papież Franciszek w sobotę po raz kolejny zaapelował o ludzkie traktowanie uchodźców, których tysiące uciekły na grecką Lesbos. Franciszek podkreślił, że uchodźcy to nie liczby, lecz osoby, które mają własne imiona, nazwiska, życiorysy. Zabrał ze sobą grupę potrzebujących do Włoch.
– Papież, kiedy był arcybiskupem Ameryki Południowej stykał się z ogromnym nieszczęściem ludzkim i nie dziwię się, że w sposób naturalny mówi o tym. Nie kreuje, nie udaje, stara się wypowiadać, zdania, które mają szansę usłyszeć na wszystkich kontynentach świata, bo jest papieżem, osobą słuchaną. Natomiast nie rozwiązuje problemów. Wskazuje, jak Jan Paweł II na pewne wartości. Wiadomo, może apelować o to, żeby przyjmować uchodźców w każdej parafii, czy w każdym domu, ale to człowiek po drugiej stronie musi odpowiedzieć na to albo nie. I to człowiek na poziomie rządów i zwykłego Kowalskiego, który ma dwupokojowe mieszkanie – mówi Andrzej Urbański.