Gościem pierwszej Rozmowy Kontrolowanej jest Małgorzata Zwiercan. Rozmawia Agnieszka Michajłow.
Od minionego czwartku jest Pani główną bohaterką sejmową. To za sprawą głosowania na dwie ręce. Jak Pani mogła zagłosować za siebie i za Kornela Morawieckiego? Myślała Pani, że nikt nie zauważy? Nie wie Pani tego, że tak nie wolno?
To była bardzo trudna sytuacja. Z nikim nie ustalałam tego. Byłam przekonana, że robię właściwie i nie jest to przestępstwo. Gdybym wiedziała, że jest to niezgodne z prawem, to starałabym się to ukryć. Jak pani Pomaska mnie zapytała, czy zagłosowałam, to powiedziałam tak. Nie złamałam żadnego regulaminu, ustawy i Konstytucji.
Ma Pani swoją kartę, swój czytnik, swój głos po to, by z niego korzystać, a nie by korzystał z tego kto inny dobrowolnie lub nie. Nie wiedziała Pani, ze tak się nie robi?
Wiedziałam, że jest to głosowanie ważne. Kiedy Kornel wyszedł, to było może półtorej minuty. Kiedy wrócił, pytał co się stało. Ja mówiłam, że nie wiem, co się dzieje. Nikt nie mówił podczas szkolenia w Sejmie, że to zabronione. Czytałam regulamin o wykonywaniu obowiązków posła. Do jego obowiązków należy głosowanie. Nigdy wcześniej nie było takich sytuacji. Nikt nie wiedział, że marszałek ogłosi, że przystępujemy do głosowania.