Kąty Rybackie rozwijają się i otwierają na turystów. Tuż obok nas jest Muzeum Zalewu Wiślanego, w którym możemy zobaczyć, jak rybołówstwo się rozwijało na tym terenie. O sekretach tego pięknego zbiornika wodnego opowiada nam kolejny gość.
– Żegluga i rybołówstwo na Zalewie to nie tylko lato i wiosna. W dawnych czasach rybacy musieli sobie radzić łowiąc także pod lodem. Odbywały się tu mistrzostwa świata w lataniu na bojerach. Ten, który tu widzimy, jest drewniany, obecnie się już takich nie używa. Można było rozwijać nim prędkość do ponad 100 km/h. Mamy lód, płozy i wiatr, dlatego mówi się o lataniu na bojerach, a nie pływaniu – opowiada Robert Domżał z Muzeum Zalewu Wiślanego.
W tym muzeum nie jest napisane: „Proszę nie dotykać eksponatów”, ale „Proszę nie wchodzić do eksponatów”, bo te są wyjątkowo duże. – Nie ograniczamy się do pokazywania eksponatów. Prezentujemy je, organizujemy konkursy z nimi związane, staramy się pokazywać dawne rzemiosło, jak na przykład szkutnictwo. Mamy szczęście, że eksponaty z tego regionu były gromadzone już w latach 70. i 80.
W muzeum znajdziemy też… barkasy. – Czyli łodzie drewniane, które służyły do rybołówstwa. Mają nawet 10-12 metrów. Nie tylko pokazujemy te łodzie, ale także rekonstruujemy i używamy do celów eksperymentalnych. Zwracam uwagę też na jedną rzecz. Gabaryty barkasów to jedna rzecz, ale trzeba zwrócić uwagę na płytkie zanurzenie. Są tak zbudowane, że 2 lub 3 metry wody wystarczą i mogą one pływać po płytkich akwenach.
Jest tutaj także łódź, która jest dziełem sztuki, a nie zabytkiem. – Zalew inspiruje młodych artystów. Młody artysta zbudował ogromną łódź z tysięcy patyczków. Niestety, nie możemy jej wodować, ale jest ogromną atrakcją.
– Ciągle eksplorujemy najbliższe tereny i staramy się pozyskiwać nowe eksponaty – opowiada Robert Domżał.