Sąd przyznał niemal 20 tys. zł rekompensaty frankowiczowi i uznał, że jego kredyt nie jest frankowy, tylko złotowy. To precedensowy wyrok. Wszystko zaczęło się w 2006 roku, gdy mieszkaniec województwa mazowieckiego wziął pożyczkę w wysokości 130 tysięcy złotych. Od tamtej pory szwajcarska waluta się umocniła, więc jego dług znacznie urósł. Klient postanowił pójść z tym do sądu i zażądał zwrotu nadpłaconych rat. Te są obliczone na podstawie tzw. klauzul indeksacyjnych (czyli zapisu w umowie o przeliczaniu franków na złotówki). Frankowicz sprawę wygrał, sąd nakazał zwrot 18,9 tysiąca złotych. Sąd utrzymał też oprocentowanie według stawki LIBOR.
– Przede wszystkim musimy się zastanowić, czy ten wyrok będzie utrzymany. To bardzo dobra decyzja. Obawiam się drugiej części wyroku. Utrzymanie oprocentowania według stawki LIBOR oznacza, że oprocentowanie zostało przeliczone tak, jak kredyt złotówkowy. To nie jest logiczne. Jako frankowicz czekam na kontynuację sprawy – tłumaczy Marian Krzaklewski.