– Gdy rodzic nie szczepi to jego sprawa. Ale gdy dziecko zacznie chorować na taka chorobę, to za leczenie nie powinno płacić państwo, a rodzice – pisze Magda.
– Moje dzieci są zaszczepione, bo wierzę w siłę nauki – w tym wypadku bardziej niż w siłę pieniądza. Nie chorują i nie miały żadnych powikłań. Trzeba jedynie szczepić odpowiedzialnie, czyli wtedy, gdy dziecko jest w 100 proc. zdrowe, a jego odporność nie jest osłabiona – twierdzi inny słuchacz.
– Przed szczepieniem nie bada się dziecka na uczulenie organizmu do tej czy innej szczepionki, a przecież są znane fatalne wypadki. Mam trojkę dzieci nieszczepionych i uważam, że są bardziej odporne na choroby niż inne szczepione dzieci – czytamy kolejnego smsa.
– Dzień dobry! Może rodzice niezaszczepionych dzieci wybraliby się do krajów tzw. Trzeciego Świata i spytali tamtejszych rodziców czy wola, żeby ich dzieci były szczepione przeciw gruźlicy, polio czy innych chorób, które właśnie dzięki szczepieniom zostały opanowane w „naszym” świecie – pisze Kasia.
– O co chodzi w szczepieniach? O kasę! Nie mówi się o powikłaniach poszczepiennych. O tym, że np. szczepionka na rotawirus nie działa po 3 roku. Zastrasza się rodziców. Kiedyś był uboższy wachlarz szczepień i było ok, a teraz niedługo wmówią, że trzeba podać szczepionkę, żeby w ogóle oddychać. Co mamona z ludzi robi to skandal!!! – twierdzi inny słuchacz.